ja mogę potwierdzić - dla początkującej chustomamy wózek jest raczej konieczny. Ja chciałem najpierw bez wózka, same chusty, ale co tu dużo mówić pojęcie miałam małe... jak się dzidzia urodziła to na gwałt kupiłam wózek. Przydaje się - tzn. przydawał się w upały - bo dziecku i mnie jednak zamotanym gorąco było i w domu - do usypiania, a także przydawał się mężowi, bo on sie jakoś nieswojo czuje nawet w MT
I jeszcze dochodzi taka sprawa - żeby nikt sie nie czepiał że na wózku oszczędzasz...
I - co mi się wydawało na początku nie do pomyślenia ale jednak - czasem można mieć zwyczajnie dosyć przyczepionego do siebie dziecka, zwłaszcza jeśli samemu było się dzieckiem wózkowo- butelkowym...
Co do noszenia w zimie to ja prawdę mówiąc właśnie w zimie rezygnuję z wózka całkowicie - bo :
- dziecku ciepło w chuście (prawdę mówiąc jak widzę maluszki w wózkach na mrozie to się zastanawiam jak one tak wytrzymują)
-po śniegu ciężko by się jechało i trzeba by było potem kółka myć.