Myślałam sobie ostatnio o tym, że mało pisze na forum a do tego w tym dziale to chyba już długo nie napisze nic, bo mój wszedziesamochodny dwulatek nie chce być noszony. I wczoraj los sie odwrócił i dziecio zgodził sie wsiąść na plecy do MT i pospacerować nad morze. Wróciło do mnie to niesamowite poczucie bliskości, wyczuwanie kazdego niemal ruchu, stawanie się niemal jednym ciałem z moim skarbem Dzisiaj rano pozwolił się też zanieść na zakupy do sklepu i do gospodarza po mleko i twaróg. Pełny lans na wsi i te okrzyki zachwytu różnych napotkanych po drodze ludzi.
Chwilo trwaj!