W końcu przyszedł nasz termin na badanie bioderek. Zapakowałam się z dzidzią w samochód, godzinę miałam wyznaczoną toteż nie zabrałam chusty. W ośrodku przeżyłam szok jak zobaczyłam sto mam z dziećmi umówionych na tą samą godzinę co ja! Po kilku minutach noszenia ręce miałam już miękkie, ale na szczęście miałam apaszkę - czarna mgiełka straaaasznie długa. No więc zamotałam Manię w tą (niezbyt nośną ale zbawienną) chustę. Oczywiście podtrzymywałam ją za pupę, gdyby mój wynalazek się "rozlazł" - na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.
Za to usłyszałam komentarz jednej, zatroskanej mamy: Ale fajna, mała dzidzia... ciekawe co się jej stało... Chyba myślała, że ta apaszka to jakiś sprzęt rehabilitacyjny