model czekoladowy.
moja monokolorystyczność jest już publicznie znana i obśmiana
nosiłam dziś amelkę.
długo.
i wiecie?
to jest najlepsza kółkowa ze wszystkich, jakie miałam.
ramię znakomicie rozkłada się na ramieniu (bleee, tautologia, ale wiadomo, o co cho!). ono jest... takie, no... wychodzą braki nomenklaturowe... szwaczka ze mnie, jak z koziej d*** mandarynka.
nie mam pojęcia, jak to napisać.
takie jest:
fałdy, które widzicie, pysznie rozkładają się na ramieniu. nie uciskają, bo materiał jest miękki i lekko sprężysty.
kółka w rozmiarze L są w sam raz - materiał oprócz tego, że miękki i sprężysty, jest dość gruby, mięsisty.
chusta ma w składzie bawełnę organiczną, konopie (43 %) i strecz (3%). dociąga się bajecznie. przykleja dziecię do piersi noszącego (ewentualnie pleców). dzięki streczowi materiał świetnie pracuje, lekko rozciąga się. konopie zaś mają znakomitą nośność.
całości dopełnia kieszonka z logo firmy.
myślałam, że będzie przeszkadzać, ale przydaje się! na banknot lub na mały pęk kluczy.
czekam jeszcze na mayę wrap z wypełnianym ramieniem. z przyjemnością porównam obie chusty.
lubię kółkowe
o.
i tak.
wypisałam się z deka.
ps. kolor jest jaśniejszy w świetle dziennym.
ps 2. zdjęcia nie sa artystyczne. nie chciało mi się