Jak się da, wszędzie targam ze sobą swoje dziecko. Pracuję na pół etatu w firmie a oprócz tego staram sie ciągnąc jakies wlasne projekty. Więc jak już wracam z tej firmy, to staram sie z córką nie rozstawać (w miare możliwosci oczywiscie!). Czyli jezdzimy na spotkania z klientami w terenie, na budowach, itp - i ile nie za długo trwają. Mała siedzi w chuście i z zainteresowaniem obserwuje, rzadko w ogóle daje głos, bo jest tak ciekawie. Ogólnie jest zadowolona.
Powoli zaczynam się przyzyczajac do reakcji, chociaz na początku ciężko mi szło.
Komentarze są dosyć montonne:
"