jednym z powodow zakupu szmaty dla Malej byla moja schiza w temacie dotykania niemowlakow w wozkach przez obce osoby
tzn - to nie jest tak ze jestem kompletnie niedotykalska ale uwazam ze z szacunku dla malego czlowieka ktory sam nie ma jak zaprotestowac nie powinno sie go glaskac szczegolnie po policzku co jest zaproszeniem do jedzenia przeciez. (pomijam kwestie higieny jak chocby wybieranie przed chwila ziemniakow lub pomaranczy a potem glaskanie niemowlaka po buzi)
i tak sobie wymyslilam ze w szmacie nikt mi reki prawie w dekolt nie wsadzi zeby dotknac Mala - bo doroslym sie tak nie robi
jakzez sie mylilam! magnetyzm slodkiego chuscioszka jest nie do opanowania a gdy polaczy sie z troska o niego to nic nie pomoze
wczoraj przemila starsza pani musiala reke wsadzic mi w dekolt bo 'ona musi sprawdzic czy ma jak oddychac'
no zesz - wyrodna matka ze mnie i dziecko krzywdze. odskoczylam i reke nieuprzejmie odepchnelam
to uslyszalam ze przyzwyczaje dziecko do noszenia i sie rozbestwi - na co ja ze wlasnie o to mi chodzi i po to sobie urodzilam TRZECIE dziecko bo drugie juz wynoszone
dlaczego obcym wydaje sie ze wiedza co lepsze dla naszych dzieci?