Witam, mam nietypowy problem. Jestem Matką (samotną Matką) 4 miesięcznego synka. Od początku jego narodzin nie potrafię go przekonać ani do chusty ani do nosidełka ani do wózka. W wózku drze się jak opętany. W chustach może nie od razu, ale powiedzmy po 5 minutach wyrywa się i kopie nózkami. chyba, ze jest na tyle zmęczony, że uśnie. No ale jak się obudzi to jest "MEGA JAZDA". Mam już 2 rodzaje chust, nosidło ergonomiczne, nie ma takiej opcji, ze coś go uwiera. Albo, że "akurat dostaje kolkę po włożeniu do nosidełka" Bo już rózne rady dostawałam, ale przecież wiem w jakich sytuacjach dziecko konkretnie reaguje. Zresztą przy noszeniu na rękach jest z nim to samo. 10 minut w spokoju w pozycji, a później się wyrywa i trzeba coś mu zmieniać. A w wózku to drze się jak obdzierany ze skóry. Kazali mi nie przejmować się i przyzwyczajać-ale łatwo powiedzieć. On sie zanosi ze strachu. Zaciska oczy i drze się siny Ludzie na ulicy zagradzają mi drogę z porozumiewawczym spojrzeniem Czy słyszałyście o takich przypadkach? Co mam robić? Żyć mi się odechciewa bo nie mam żadnej rodziny i praktycznie nie mogę z domu wychodzić, na żadne zakupy nawet. a Mały jest oczywiście bladziutki....