na początku mojej przygody z chustami miałam wiele momentów w których kopienie chusty było ważniejsze niż opłacenie rachunków czy zostawienie pieniędzy, żeby za 3dni było co jeść... Ale na szczęście jakoś to było, żyjemy, mam trochę chust, ale nigdy nie były one zamknięte w szafie na klucz ani nieużywane. Skoro mam mozliwość to nosze, kupuje, sprzedaje, jakoś to się kręci, powoli się kończy i czuje tak jakby ulgę... Jednak lepiej jest mieć jedną chustę i po prostu nosić i nie wpadać w ten chustoszał.... Dużo nerwów, dużo straconego czasu, często też pieniędzy...
Nigdy uzależniona się nie czułam, po prostu takie hobby