A ja rodzę swój stosik satysfakcjonujący w pełni,a po drodze jest po prostu trochę zamieszania
A ja rodzę swój stosik satysfakcjonujący w pełni,a po drodze jest po prostu trochę zamieszania
Uważam,że chustouzależnienie istnieje jak najbardziej,to tak jak uzależnienie od zakupów.Zresztą na tbw i na SuT podobno też są wątki wsparcia dla uzależnionych.U mnie podobnie jak u dziewczyn,kasa krąży cały czas ta sama,mnie najbardziej ekscytuje moment oczekiwania na chustę i pierwsze z nią kilka dni,później zamieniam ją na inny model i tak w kółko,nie mam ani jednej chusty,do której jestem przywiązana,a chciałabym mieć takową.
ja to w ogóle nie rozumiem po co tyle chust
"Ludzie od czasu do czasu potykają się o prawdę, ale większość z nich podnosi się, otrzepuje i idzie dalej, jakby nic się nie stało" W.Churchill
jak to po co, kolekcjonersko, jak znaczki....
K. 2009M. 2012
Mój największy szał zakupowy był wtedy jak miałam jeszcze pensję wypłacaną. Potem było ciężko i jak coś mi się zachciało to najpierw sprzedałam.
Teraz znów pracuję Ale czasu nie mam na śledzenie nowości. Noszę w tym co mam. Bo moje dzieci to prawdziwe chuściochy. Wczoraj mój syn powiedział, że on chce w chuście na spacer. To się zamotałam i poszłam. Wyboru nie miałam i nosiłam prawie trzylatka
Ja podciągnęłabym to pod zakupoholizm Wprawdzie nie mam chust, ale w kwestii nosideł też miałam sporą rotację Jednak najbardziej wciągnęły mnie wózki przez 6 miesięcy przerobiłam 9, aż kupiłam wymarzony terenowy wóz mountain buggy swift(nawet z tego powodu jedno nosidło sprzedałam). No i jak już mam ideał, a w kwestii wózków nie ma nic sensowniejszego ponad mb, poczułam mega pustkę tak, tak, to zdecydowanie uzależnienie od kupowania...to wertowanie okazji, śledzenie nowości etc.
a ja jestem na odwyku... w pełni świadomi przyznaje się do chustoholizmu...kupowałam tylko po to by pomacać i już następnego dnia sprzedać...
problemem było też to że uwielbiam tylko nowe chusty...
jedyny plus jaki mam w tej chorobie to taki że mój stos od dłuższego czasu nie zwiększa liczby 2....chcąc coś kupić najpierw sprzedawałam co mnie zniechęcało do kolejnych zakupów - zawsze szybciej można kupić niż sprzedać - niewiele tracąc na transakcji...
Finansowo nigdy nie zaciągnełam kredytu na chuste - 98% zakupów chustowych konsultowałam i negocjowałam z mężem... który zazwyczaj sprowadzał mnie na ziemie i dla mnie stos powyżej 2 chust to już zdecydowanie za wiele a taka szafa chust to wielkie wyrzuty sumienia
Magdalena - jestem chustoholiczką...
To choroba przekazana genetycznie... moja prababcia chustowała, moja babcia motała, moja mama nosiła....
i ja jestem nosicielką...
W życiu nie miałam wyrzutów sumienia w związku z zakupem chusty, przecież to nie wydane pieniądze, tylko chwilowo zamrożone, czasem nawet zarobić można. Czy można sie uzależnić - jasne, ale taniej wychodzi w moim przypadku niż palenie ;P
ta szafe to ja musze malzowi pokazac moze przestanie krecic nosem na moj jednocyfrowy stosiczek
edit:
mysle, ze to akurat kwestia tego czy sie ma na dana szmate czy tez nie
ja osobiscie wyrzutow sumienia nie odnotowuje zadnych ale to pewnie dlatego, ze kupuje za kase, ktora i tak przeznaczylabym na zwierzeta i przeznaczam - tyle, ze po sprzedazy a co se pomacam to moje
Ostatnio edytowane przez masia ; 18-05-2011 o 08:46