Zuza jest po szczepieniu, więc od wczoraj marudzi niemożliwie i z chusty prawie nie wychodzi. Dziś miałam w planach robienie pierogów, a z dziecięciem z przodu to trochę niewygodne. Z pomocą męża wrzuciłam więc młodą po raz pierwszy na plecy (ma 5 miesięcy więc zasadniczo jeszcze na plecakowanie ma czas). Oto efekt, który nastąpił po niespełna pięciu minutach i trwa do teraz (prawie 3 godziny!!)![]()
Sorry za jakość zdjęc, ale tylko telefon miałam pod ręką.