Przez dłuższy czas nie zaglądałam na forum, więc wypada się przypomnieć
Od czerwca do sierpnia większość czasu spędziłam podróżując różniej maści busami, pekaesami i pociągami - ponieważ starałam się o dotację na firmę, to musiałam odbyć serie szkoleń, niestety w mieście oddalonym o 100 km. Kilka dni szkolenia i podróży w te i z powrotem, a potem 200 km. do dzieci, które spędzały wakacje z moimi rodzicami. A potem na szkolenia. I tak przez 2 miesiące.
Jeszcze musiałam napisać biznesplan i inne wnioski, więc obiecałam sobie głupia, że nie będę zaglądać na forum dopóki go nie skończę.
Ale w sumie opłacało się, bo w tym tygodniu ogłoszono wyniki i przyznano mi dotację. Załozyłam juz firmę i jutro jadę podpisać umowę
A jeśli chodzi o chusty, to przez to całe jeżdżenie, mało nosiłam moją Kruszynkę, a że babcia woziła ją w wózku, to myślałam, że to już koniec chustowania, bo się dziec odzwyczai.
Ale nie!
Zarówno na wakacyjnym wyjeździe, jak i po powrocie nosimy się codziennie, bo mimo, ze Kruszynka ma już rok i 10 mies, to waży tylko 9200.
No i wybieramy się na chustozlot!