Byliśmy z synkiem dzisiaj w Domku Akademii Zdrowego Rozwoju organizowanego przez Pampers. Oczywiście w chuście. A tam przy pogadance pani, która opowiadała o rozwoju dziecka, cały czas wspominała o chustach, jakie to one są niezdrowe dla kręgosłupa. Mówiła, że dziecko można nosić w chuście dopiero, jak już trzyma stabilnie główkę (po 3 miesiącu), a najlepiej, jak już samo siedzi. Porównała wpływ chusty na kręgosłup do prowadzenia za rączki dziecka uczącego się chodzić.
Dzisiaj było tam niewiele rodziców z dziećmi, bo cały dzień pada deszcz, ale wczoraj były do nich bardzo duże kolejki. I wszyscy Ci rodzice usłyszeli, jakie to chusty (i nosidełka) są niezdrowe. I to tylko dlatego, że żaden z producentów chust ani nosideł nie był sponsorem tej akcji. Jak tu się później dziwić, że tyle matek boi się, że chusta zaszkodzi dziecku.
Na koniec podróży po świecie reklam Pampers, Bobovity, Vizira itd wszystkie dzieci dostają po jogurciku Bobovity, "naturalnym, bananowym, o wiele zdrowszym, niż Danonki, obowiązkowym jako przynajmniej 1 mleczny posiłek dziennie dla dzieci po 4 miesiącu życia" (słowa ich dietetyczki). Skład tego jogurtu: jogurt pasteryzowany (86,3%), cukier, banan (3,5%), skrobia modyfikowana, serwatka w proszku, białka mleka, pektyna – substancja zagęszczająca, naturalny aromat. A wystarczyłoby, żeby to Danonki były sponsorem Akademii, to na pewno byłyby o wiele zdrowsze od jogurcików Bobovity
Przykre, że nawet takie akcje propagujące Zdrowy Rozwój dziecka kierują się tylko tym, ile im ktoś zapłaci za reklamę. A młodzi rodzice wierzą w opowieści tych "ekspertów".
Nie wiem, czy wybrałam dobry dział, bo widzę, że połowa mojej wypowiedzi jest o jogurcie Ale chodziło mi głównie o to wmawianie przez panią "ekspert", że chusty się nadają dla dzieci już siedzących i też nie na cały dzień, a tylko na szybkie wyjście do sklepu