Bardzo Ci współczuję ogólnego stanu rzeczy... teraz wiem, że miałam rację w tym, że po porodzie niemal siłą wprowadzałam męża w opiekę nad synem. Troszkę się stawiał, ale jak już kiedyś pisałam moja mama nie pozwalała się naszemu tacie zajmować nami, może nie dosłownie, ale on nigdy żadnej z nas trzech nie zmieniał pieluchy, nie kąpał, nawet bawić się z nami nie umiał, zawsze chciał mieć syna... A teraz jak mama widzi jak mój mąż potrafi wszystko przy Dziubasie zrobić bardzo żałuje tego. Zibi, choć też mu się zdarza znikać z domu (ale wiem, że to pracoholizm) i na spacer strasznie go ciężko wyciągnąć, to wiem, że kocha Szymka nad życie i vice versa
Przytulam Cię mocno i życzę dużo siły!