Kobieto, weź posłuchaj męża i przedmówczyń i wyprowadź się zdecydowanie Z DALA. I porzuć pomysł dawania im Rysia do opieki - opiekunka, żłobek, cokolwiek innego, tylko nie to. Jedyny sposób na odcięcie pępowiny to zrezygnować z wszystkiego, co powodowałoby jakąkolwiek zależność - jeśli doprowadzisz do sytuacji, że bez pomocy rodziców przy Rysiu nie będziesz mogła chodzić do pracy, to jeszcze mniej będą się liczyć z Twoim zdaniem, niż teraz. W takich przypadkach najlepiej się oddzielić solidną odległością - zredukowanie kontaktów do sporadycznych wizyt od święta może się przyczynić do znacznego polepszenia tychże kontaktów Poza tym, jeśli będziesz samodzielna, samowystarczalna, i nie mieszkająca blisko, to w razie takich akcji zawsze możesz po prostu zawiesić odwiedziny na jakiś czas.
macie świętą rację
nie raz słyszałam, ze jak pójdę do pracy to i tak zrobią po swojemu, bo moje fanaberie, to sobie mogę w swoim domu uskuteczniać
ale jest jedno ale - nikogo na świecie Ryś nie kocha tak jak dziadka! W życiu nie widziałam czegoś takiego, jak pomyślę, że mogłabym mu to odebrać, to okropnie mi przykro.
A fakt - myślę, że na kryzys małżeński mają wpływ znaczny, może nie zasadniczy, ale znaczny. W pewnym sensie może też działają w drugą stronę - jakbym rozstała się z mężem musiałabym się do nich zbliżyć, bo moje osoboste mieszkanie mamy w jednym mieście, a teraz mamy do siebie naście km
Endurka wiem co czujesz, pewnie tak jak ja jesteś uzależniona od tej toksycznej miłości. Ile razy ja chciałam się wyprowadzić od nich ,ile razy się pakowałam, ile było obraz totalnych za to że wyjechałam do teściów, ile razy gadają na mojego męża i wiem już,że jak będzie dobrze to tylko siedzimy tam do czerwca i koniec, niech jęczą ile wlezie,że oni to robią dla nas wszystko a my tacy niewdzięczni,a ukradkiem dziecko mi poją mlekiem a później słyszę że kaszle ,smarka i trzeba antybiotyk na alergię.
Blog,
Aniołek Sierpień 2022,Aniołek Kwiecień 2022,Aniołek Październik 2021,Asiulek 1.02.2013 ,Aniołek grudzień 2008, Natulek 13.08.2006
Ale Ryś ma dopiero 7 miesięcy - pokocha jeszcze wiele innych osób, a przeprowadzając się dalej od rodziców oszczędzisz mu pewnie wielu rodzinnych sporów i podkopywania Twojego autorytetu jako matki, nie wspominając już o wtrącaniu się w małżeńskie sprawy.
Z narodzinami dziecka zmienia się IMO punkt ciężkości. Wcześniej swiat kręcił się wokół domu/domów rodziców/teściów. Teraz MY jesteśmy RODZICAMI i to my mamy decydujący głos w sprawach NASZEGO dziecka. Jak pisałaś - nie odcięłaś pępowiny, może dlatego traktują Cię trochę jak nieporadne dziecko (tak to odebrałam).
Czas się postawić, niestety, dla dobra dziecka i małżeństwa. I swojego zdrowia psychicznego.
Przeczytaj to sobie raz jeszcze i wyobraź sobie jak to będzie wyglądało dzień po dniu. Naprawdę chcesz przez to przechodzić? Bo mnie się nasunęło skojarzenie z żonami, co to nie rozwodzą się z mężami w sytuacjach, które naprawdę tego wymagają (przemoc, alkohol, itp., itd) dla dobra dzieci. Tylko że to tak naprawdę tym dzieciom wcale na dobre nie wychodzi. Nie wydaje mi się, żeby Rysiowi wyszły na dobre codzienne scysje, napięcie wokół i zestresowana mama.nie raz słyszałam, ze jak pójdę do pracy to i tak zrobią po swojemu, bo moje fanaberie, to sobie mogę w swoim domu uskuteczniać
Wyprowadzając się, nie odbierasz przecież Rysiowi dziadka - dziadek może go przecież odwiedzać, prawda? A w Twoim domu, na Twoich warunkach, to już będzie zupełnie inna sytuacja. W ostateczności, zostaje wtedy argument - jestem w swoim domu, to moje dziecko, i to wy się musicie dostosować.
Ale Ryś pewnie swojego Tatę kocha i będzie kochał jeszcze mocniej niż kocha dziadka.. A pozostawanie w takim dziwnym układzie małżeństwu jak widać nie służy... A jak nie służy małżeństwu, to może się zdarzyć, że Ryś Taty nie będzie miał na codzień.. Masz o co walczyć
A dziadek będzie mógł przecież odwiedzać wnuka - tylko, że na Twoich warunkach i bez zależności Twojej od rodziców..
Monika - mama Dominiki (20.02.2003) i Zosi (14.09.2009)
"I niech sie mysli kolataja. Z kolatania rodza sie marzenia.
A potem plany. Bo plany to marzenia z odkreslona data realizacji.." /by Marzena hlm
tzn. kto tak twierdzi - Ryś, czy dziadek????? póki co jedyną osobą, w stosunku co do której Ryś ma bardzo silne uczucie przywiązania i kogo kocha najbardziej na świecie, jesteś tylko i wyłącznie TY,a w drugiej kolejności, ale na zupełnie innych zasadach - Twój mąż. na widok dziadka, być może okazuje radość, ale na tym etapie o wielkiej miłości naprawdę nie można mówić. a jeżeli Ty będziesz nieszczęśliwa, to właśnie ze względu na łączącą Was głęboką więź, Ryś będzie drugą najbardziej nieszczęśliwą osobą w Twoim świecie.
Ostatnio edytowane przez Liv ; 15-08-2010 o 23:10
Mama Zosi (XII.2008), Drobinki [*] i Maksa (V.2012)
Pochłonęło mnie życie,
więc w wirtualnym niebycie
pozostaję do odwołania.
A moja teściowa dała dziś całą paczkę żelków ANtkowi...i on to zjadł prawie w całości. Normalnie mu nie daję takich ilości, ale nie umiałam się postawić, bo pomyślałam, że dzieciństwo dzieci jakieś muszą mieć, że dziadkowie są od rozpieszczania itp. I teraz czytam i sama nie wiem, czy dobrze.
A potem wysłuchałam wykładu jak to trzeba dziecko karcić klapsem, bo inaczej wejdzie nam na głowę...ale tu się postawiłam, że wg mnie to w ogóle nie skutkuje.
Też mam problem z asertywnością, niestety
Odcięcie toksycznych kontaktów daje niesamowitą ulgę.
A 2008, H 2009, M 2012, I 2014, M 2021
no jakbym się z tobą na życie pozamieniała
Wydziwiasz! Robisz z siebie cyrk! Jak w nosidle to ja nie idę z Tobą! .... znasz jak widzę doskonale te wszystkie teksty mamy mojej
No oczywiście jestem też nienormalna bo wszystko robię inaczej (ot wczoraj jej się przypomniało w czasie rozmowy przez telefon, że jak miałam 10 lat to inaczej trzymałam druty do robótek).
I nagle... zbieramy się do wyjazdu do babci Pyzy (Pyza kocha ją i uwielbia do bólu więc zaciskam zęby i jadę) a tu telefon "oczywiście wózka nie bierzesz, tak? czyli ja na spacery z własną wnuczką nie będę chodziła, no pewnie, tak, jasne..." słyszę zjadliwy ton z posykującymi akcentami. I nagle cisza i łagodny głos w słuchawce pyta "ale nosidło weźmiesz, prawda?" (chodzi o manduce) Zdziwiona pytam a czemu i słyszę, ze z chustą to ona się nie będzie męczyć ale po domu w nosidle to troszkę ją ponosić może...
Teraz jest koszmar w drugą stronę, że odkładam dziecko na wydzielony fragment pokoju, zamiast sprzątać i prasować z dzieckiem na plecach, więc wyrodna matka jestem, że zmęczona krzyknęłam na Pyzę (cóż nie wstydzę się, każdej z nas się to zdarza), że w ogóle za mało "kontinuum" jestem
No właśnie, żałuję, że dałam jej "w głębi kontinuum". Tamtą matkę znałam i wiedziałam, czego mam się spodziewać. PO tej mogę się spodziewać wszystkiego
Kochana, ciesz się tym co masz, ciesz się, że twoi rodzice są przewidywalni i wiesz, ze im się nie podoba cudowanie. Gorzej jak im przejdzie i będą bardziej "kontinuum" od samego "kontinuum"
endurka, dobrze tu prawią, JESTES MAMĄ!!!! Najwazniejsza osoba i to TWOJE DZIECKO!!! Kiedys juz pisałam tu gdzies swoją teorie nt. wtrącania sie w zycie dorosłych dzieci : jesli nie chcesz tak samo zachowywac sie w stosunku do Rysia jak bedzie miał juz swoja rodzine (wiem wiem daleka przyszlosc i chcesz być fajną teściową/babcią, to weź teraz sprawy w swoje ręce i wychowuj Rysia tak jak TY chcesz., Bedziesz wowczas spelniona i juz wnuki dasz wychowywac rodzicom
Z tego co piszesz to naprawde, powinnas sie odciac, rodzina rodziną ale nie mozna mylic toksycznydch relacji z więzami rodzinnymi. Masz juz swoja rodzine i ona jest na pierwszym miejscu, za Rysia jestes odpowiedzialna, za jego wychowanie, nie pozwol zeby ktoś Ci to odbierał.
E. 2009
"Prawda nie leży pośrodku, tylko leży tam, gdzie leży" W.Bartoszewski
cobra i ja mieszkamy po sąsiedzku, możemy się skrzyknąć i juz będziesz miała z kim pogadać (póki co moje dzieci mają ospę).
co do opieki dziadków, zwłaszcza TAKICH, to poczytaj sobie rady w wątku Winoroslinki (o ile dobrze pamiętam) o opiece babć. Ja za żadne skarby już nie zdecydowałabym się na opiekę babci. Przeczytaj i weź sobie do serca, jeśli nie chcesz, żeby twoi rodzice do końća weszli wam na głowę, zawładnęli twoim życiem i doprowadzili do rozpadu małżeństwa. Oparcie w nich?? No błagam...
Ja bym się cieszyła na twoim miejscu.
Polecam książkę "Toksyczni rodzice". Bardzo. Mam i mogę ci pożyczyć.
I jeszcze coś - zachowanie twoich rodziców (z tym wyrwaniem dziecka pod sklepem i ucieczką) jest skandaliczne. Gdyby moi zrobili coś podobnego, usłyszeliby "Precz z łapami od mojego dziecka" i nie prędko by wnuka zobaczyli. Gdyby nie chcieli mi oddać dziecka, zadzwoniłabym na policję, że porwano moje dziecko. Serio. Nie żyję po to i nie po to mam dziecko, żeby poprawiać samopoczucie dziadkom. Jeśli robią coś wbrew mnie i moim dzieciom, to sorry, nie będziemy się spotykać, wybieram mniejsze zło. Jesteś dorosła, masz swoje zycie, nie jesteś zależna od rodziców i nie musisz utrzymywać z nimi kontaktów jeśli ci one szkodzą. Bardzo słusznie zrobił twój brat.
Aaa, i jeszcze coś: moja własna babcia powiedziała, że wyglądam "jak nędzarka" i ona się wstydzi chodzić ze mną ulicą (mieszkamy w jednej miejscowości) i że jak nie mamy pieniędzy na wózek, to ona nam da, bylebym tylko nie nosiła dziecka w takiej szmacie, bo jej wstyd. Co więcej, babcia jest dewotką, a my do kościoła nie chodzimy wcale. W dodatku teraz ta chusta. Więc przyjechała kiedyś do mnie specjalnie i ze łzami w oczach powiedziała mi, że "wie, że należymy do sekty, i że ona błaga mnie na wszystkie świętości, żebym zmieniła swoje życie, wróciła do kościoła bo sobie życie zmarnuję". A ja to olałam ciepłym sikiem, nie podoba jej się moje życie, wstydzi się mnie - jej problem, nie muszę z nią wcale tymi ulicami chodzić, babcia przestała mnie odwiedzać. No i co? Żyję i mam się dobrze, moje dzieci też. W imię czego mam narażać siebie na takie komentarze? Jeśli ktoś znajomy by powiedział ci coś takiego, to pewnie zerwałabyś z nim kontakty. A rodzina może po tobie jeździć?? Wstydzą się z tobą chodzić do sklepu, to niech nie chodzą. Płacą za twoje zakupy, czy co?
I jeszcze: 1. czy to nie dziwne, że to dziadka tak kocha, a nie ciebie i męża? 2. on ma dopiero 7 m-cy, nie wie, co to znaczy kochać, cieszy się, jak widzi dziadka. Ale u takich dzieci "co z oczu to z serca", naprawdę, Rysiek nie będzie miał żadnej traumy jeśli przestanie nawet na jakiś czas dziadka widywać - po prostu nie będzie pamiętał o jego istnieniu, nie będzie tęsknił. Większą traumą dla niego będzie wzrastanie w wiecznym konflikcie między rodzicami i dziadkami ew. rozpad małżeństwa rodziców z winy wtrącających się dziadków.
Ostatnio edytowane przez Budzik ; 16-08-2010 o 11:04
cobra - po pierwsze to ja skromnie ogłaszam, że jestem Twoją wielbicielką, po drugie chyba zacznę się bać, bo moja mama zaczęła moją Marcelę i Tymcia (synka mojej siostry) w nosidle nosić! To ja może "W głębi kontinuum" schowam przed nią?
endurka - to już chyba się naczytałaś? I do roboty -
zaraz zwariuję, zeżarło mi całego posta, muszę zacząć od nowa :/
owszem, Ryś kocha tatę, ale czy on jego, to nie jestem pewna. I właśnie to jest głównym zarzewiem konfliktu, a moich rodziców maxymalnie nakręca. Widzą teraz jak ich druga wnuczka (7 lat) cierpi z powodu rozpadu małżeństwa mojego brata z żoną i obstają za tym, że dla dziecka byłoby lepiej rozstać się póki jest małe i zapomni, nie będzie tak przeżywać.
W tym przypadku zostaję sama jak palec, bez przyjaciół (do nadrobienia w czasie, ale na początku byliby najbardziej potrzebni) w co prawda rodzinnym mieście (ale od lat w nim nie mieszkam), gdzie mam tylko mieszkanie i właśnie rodziców.
Mój mąż to osobny przypadek i o nim był też wątek :/
Niespecjalnie ma czas dla Rysia, za to silnie rozwinięta miłość własna zmusza go do poświęcania wolnego czasu sobie. NIGDY nie był z nim na spacerze, a zabawy ogranicza do niezbędnego minimum, choć małemu bardzo go brakuje.
W ten oto sposób młody tata mając 2 tyg urlopu wyjeżdża na tydzień ze swoim bratem, na 3 dni z kolegami, a pozostałe 4 będzie w domu i ciekawe czy znajdzie czas dla Rysia...
Właśnie dziś jest 3 dzień kolegowania i wróci, ale co z tego, skoro zapomniał o istnieniu swej rodziny jak tylko wyszedł za drzwi, nie odzywał się, nie odbierał telefonu, nie odpisywał na smsy, zadzwonił rano, że... nie ma kluczy :/
wiem, sama go sobie wybrałam i to też jest moja wina :/
Mój mąż na spacerze nie był z Rysiem NIGDY, bo bardzo zawsze jest zmęczony, a nad wodę z nami też nie pojechał, bo będzie sie nudził, bo on woli relaksować się z książką
o zbyt wiele się obwiniasz - możesz tego nie udzwignąćwiem, sama go sobie wybrałam i to też jest moja wina :/
Endurko, no to niewesoło Kiedyś przeczytałam madre zdanie, że najlepsze, co ojciec może zrobić dla dziecka, to kochać jego matkę. I, dopowiadam sobie, najlepsze, co dziadkowie mogą zrobić dla wnuków, to szanować ich rodziców.
Dużo siły życzę. Nie ma nieodwracalnych wyborów.
"A co im imponuje? Płaczące posągi. Zamiana wody w wino. Zwykły kwantowy efekt tunelowy, który i tak by się zdarzył, gdyby tylko ktoś zechciał poczekać parę zylionów lat. Jak gdyby zamiana słonecznego światła w wino, dokonywana przez winorośle, ich grona, czas i enzymy nie była tysiąc razy bardziej cudowna i nie zdarzała się stale..."
Terry Pratchett "Pomniejsze bóstwa"
endurko - a może problemy małżeńskie mają głębsze podłoże? Pamiętam wątek o Twoim mężu ale wtedy nie widziałam o toksycznym związku z rodzicami. Teraz mi się to w głowie układa jak puzzle i sobie myślę, że może mąż ucieka od ciebie, syna bo ucieka głównie od Twoich rodziców? Tym bardziej, że pewnie jest świadomy, iż ci go nie akceptują. Zauważ, że to rodzice podkopują twoje zaufanie i miłość do męża. A on czuje, że ty jesteś bardziej związana z rodzicami niż z nim. Facet ucieka wtedy, gdy kobieta go odtrąca, bo mamusia mówi, że on jest "be". Ja myślę, że jego relacje z Rysiem są złe, bo może ty sama niechcący porównujesz go do swego ojca "zobacz jak Rysio kocha dziadka". Może nieświadomie prowokujesz odsuwanie się taty od Rysia (który nota bene jak pisałaś miał toksyczne dzieciństwo i nie umie być ojcem). On może też jest w tym zagubiony i boi się, że nie wypadnie dobrze w konkurencji z teściem...
Bierz swoje życie i małżeństwo w swoje ręce, idźcie na terapię i odseparujcie się od rodziców. Macie co ratować. Nie daj sobie wmówić "jedynie słusznego poglądu rodziców", że lepiej się rozwieść niż walczyć.
Agnieszka - mama Dawida (26.05.1995) i Majeczki (26.09.2008)