żona TEGO Jaśka
mama julówny (styczeń 2009), julińskiego (sierpień 2010), julowego (luty 2013) i julinka (kwiecien 2018)
Zgubilam moja chuste
Nie wiem jak to sie stalo
Pamietam tylko, ze bylismy u znajomych i mala pod koniec grilla spala w wozku, a ze nie nie mielismy kocyka, to przykrylam ja chusta. Tata wzial ja potem na rece, zeby wstadzic do auta, ja wsiadlam z nia, zeby ja zapiac w fotelik i chusta zostala w wozku, znaczy sie powinna tam byc, ale tam jej nie maChyba podczas skladania wozka wypadla, a ze bylo ciemno to moj facet nie zauwazyl :/ dzizissssssssss ... jak mozna zgubic 5 m materialu
![]()
a jaki bol teraz
![]()
My jeszcze nic nie nabroilismy . Ale watek daje do myslenia i przynajmniej jestem bogatsza o kolejne doswiadczenia .
Damian 07.01.2005
Maciek 07.09.2009
Tomek 17.04.2014
Jaś 15.01.2013 [']
1% Maciek
https://subkonta.jim.org/nasze-dzieci/lista
uwaga: znikam na weekendy: odwyk i czas dla rodziny
SPRZEDAŁAM...![]()
net mi znów zabrali...
Ja moja poplamilam jablkiemco prawda to byl elastyk, ktorego juz nie uzywamy ale nawet sprzedac teraz nie moge.. teraz bardzo uwazam przy karmieniu.
Moje Szczęścia dwa: Nutka - 06.10.2010r. i Gaja - 26.02.2013r.
Ja ZAWSZE dzielę pranie na podobne kolory i na białe, bez względu, czy to dzieciowe, dorosłe, chusty, czy pieluchy. Ale raz mi się chyba mózg wyłączył, bo do pralki przed pierwszym użyciem wrzuciłam razem nową Zarę lemmongras i nową konopną formowankę. Zara wyszła z tego bez szwanku, ale formowanka
... Na szczęście zielona była jeszcze tylko jakieś cztery prania, z każdym kolejnym troszkę mniej
...
Wiązane chusty zawsze piorę w pralce, ale kółkowej się jeszcze nie odważyłam. Miła Forumka sprzedała mi kiedyś patent, żeby wiązać na kółkach węzeł z chusty, ale ja i tak wolę wyprać ręcznie, aby kółeczek nie porysować.
Aleksandra
W dniu, w którym przyleciała do mnie wyczekana, piękna, czerwona Grecja, wyprałam ją w pralce... No, może nie do końca ja, tylko moja mama, ale za moim przyzwoleniem, więc liczy się jako moja wina. Ale wybór programu "syntetyki" to już nie był mój pomysł.....
Z pralki wyszedł dłuuuugi sfilcowany szalik.... ja się popłakałam bo po pierwsze - przez kilka godzin zdążyłam się do Grecji przyzwyczaić, po drugie - byłam w odwiedzinach u rodziców i nie wzięłam ze sobą innej chusty (z Grecja mam całe dwie), a jeździć wózkiem nie chciałam
Na szczęście wszystko skoczyło się dobrze, szalik rozprasował się do szerokości 57 cm, nosi super(tylko wełniane kłaczki są wszędzie, ale to nic
)
o dziwo.. wrzucam kilka razem do pralki na 30 st i żadnej jeszcze się nic nie stało.![]()
a ja widziałam ostatnio cudne filcyki endurkimin. z rybek didka - są hmmm zastanawiające
mnie się udało w końcu zaciągnąć chustę o suszarkę... na szczęście moją własną. Chyba ja puszczę po taniości na bazarku...
Przez przypadek dotknęłam wełnianej Savanny skaleczonym palcem...Za późno się zorientowałam w sytuacji i niestety zostały dwie brunatne plamki akurat na jasnym pasie chusty.
![]()
Pobijam, bo mnie natchnął granat, który mi dziś wybuchł w twarz. Nie że broń. Owoc taki. Przepołowić chciałam, pękł spektakularnie, pół kuchni krwistym sokiem obryzgał. Miałam na sobie Kalinę. W Rosalindzie. Jak wiadomo chuście jasnej niczym poranek lipcowy. Jakimś cudem ocalała od plam.
A kiedyś tam przedzierałam się przez jeżynowe krzaki w szmaragdowym indio, miksowałam intensywnie ryżą w kolorycie zupę marchwiowo-cukiniową a ziegel milcząco asystował, smyrałam ogonami petrolowego indiacza pieniek żywicą oblany, com na nim zdrożona spacerem przysiadła, oraz, uwaga, wypłukiwałam atrament z wiecznego pióra, NSI na sobie mając
Wszystkie szmaty wyszły cało z tych opresji, albowiem więcej mam szczęścia niż rozumu![]()
Kajetan Iwo (31.01.2008) Kalina Jagoda (16.05.2011)
UWIERZYŁAM W ŻYCIE POZAFORUMOWE