Szczerze, to ja po tym myślałam, ale na razie odłożyłam sprawę "na kiedyś', bo zajęłam się "rozpracowywaniem", o co chodzi z wielorazówkami. Temat chust odłożyłam na bliżej nieokreślona przyszłość. Nawet swojemu mężowi nic o tym nie mówiłam, bo wydałam tyle kasy na pieluszki, że już nie chciałam obciążać dodatkowo budżetu.
Wczoraj małż wrócił z Wawy(tam pracuje) i zobaczył, że siedzę na forum chustowym. I mówi, że obok jego mieszkania często widzi jakąś bakę, która "śmiga" z dzieciakiem w takiej kolorowej "szmacie" i że może ja bym też taką kupiła, jak się młoda urodzi, bo fajnie taka chusta wygląda, a poza tym, jemu się wydaje, że to powinno byc wygodne dla matki i dziecka..... Potem oczywiście musiała dodać(jak to ma w zwyczaju), że kobitka to ma wtedy dwie wolne ręce do noszenia siatek z zakupami, ale o tej chuscie to poważnie było Tak że proszę, mąż chce mnie zachustować