Byliśmy na tygodniowym wyjeździe - dużo zwiedzania i ogromny upał.
Stanęliśmy przed dylematem czego używać w 40st upale - nosidło odpadło w przedbiegach z powodu ciepłego, grubego panela. Chusta jakoś też mi nie podeszła - ja i Mały pocimy się na potęgę i jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić odklejania go od siebie, nie mówiąc już o potówkach. Do tego nóżki dziecia wystawione ciągle na słońce.
Wygrał wózek - lekka spacerówka z daszkiem i parasolką. Dzieciak miał cień i przewiew, a my - mimo wszystko - wolne plecy i ręce, bo wszystkie akcesoria zmieściły się do wózkowego koszyka...
Jak Wy sobie radzicie w te upały? Macie jakieś patenty na takie wyjazdy?