Witam,
hmmm normalnie jakby mi ktoś powiedział jeszcze dwa miesiące temu, że tutaj trafię to bym ze śmiechu pękła.
Niemniej jestem buehhehe. Jak widać po suwakach mam dwa potfffory. Jeden mały drugi mniejszy. I jakoś tak wypad w góry skłonił mnie do refleksji, jak mam tą Jaguś moją wnieść na te pagóry. Benek wiadomo siedział w stelażu na plecach tatusia, a Jaguś... Mam nosidełko baby bjorna, ale to nie na mój kręgosłup zdecydowanie. Taki ciężar z przodu przez dłuższy czas i marsz pod górę, oł noł, to dobre na specer z psem. No i zdesperowana postanowiłam spróbować się zawiązać. Baaardzo życzliwa znajoma forumka pokazała co z czym i do czego, Jaguśkę wsadziła, ponosiłam i się zdziwiłam. Heheheheh Potem już decyzje poszly szybko. Zakupiłam chustę i stwierdziłam, że po wizycie w górach będę wiedzieć, czy ten sport to dla mnie...
Wróciłam, i chyba mi się spodobało. Sama z siebie się śmieję, bo na innym forum zarzekałam się dziewczynom, że ja nigdy, że to nie dla mnie, że fajne to chustowanie, ale ani to mój styl, ani sposób na życie, ani to do mnie pasuje, ani ja do tego.
Do Was trafiłam w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji. Bo zielenizna ze mnie po maksie. Jedno wiązanie umiem i jedną chustę mam buebebbeuebue. Dlatego czytam z zapartym tchem co wy tutaj nawiedzone baby wypisujecie bueheuehue i mnie to trochę rozjaśnia pod czapą. Bo jeszcze 2 tygodnie temu nie wiedziałam, co to żakard, co to didek, storcz i takie tam bueheuhe.
Zatem witam się i zaczynam moją przygodę ze szmatą.