Wiem, że w przypadku mężczyzny takie wyznanie jest obiachowe, w ustach kobiety zakrawa o perwersję, jednak to prawda.
Wygląda to tak:
- instaluję Zosię w kieszonce, dociągam używając siły, jakiej nie powstydziłby się gubernator Kalifornii, nie mamy czym oddychać, a talię mam jak osa
- Zosia stwierdza, że jej pasja to geologia i zaczyna zaglądać w dół, przerzucając cały ciężar na jedną stronę, zazwyczaj bardzo pięknie się do tego wygina do tyłu z odepchnięciem ode mnie
- i mam dyndusa
- poprawiam wiązanie, przy okazji pilnując, żeby psy nie poszły w długą wraz ze smyczami, które trzymam kolanami, chusta wala mi się po drodze, którą właśnie przejechał traktor nawożąc pole. Nie mamy czym oddychać...
- Zosia się odgina...
- mam...
Co mogę robić źle, co robić inaczej?
W 2x mi wygodniej, raczej tak nie robi, ale ma ograniczone widzenie, a jak zaśnie i opadnie to mam wrażenie, że i dopływ powietrza pozostawia wiele do życzenia;(