Z uwagą czytam Waszą wymianę zdań na temat baśni. Nie mam aż takiej wiedzy i nie znam aż tylu wydań, dlatego lubię Was czytać dziewczyny, bo zawsze czegoś nowego się dowiem. Podlinkowany wywiad bardzo fajny, podobny w treści artykuł czytałam kilka miesięcy temu chyba w wysokich obcasach, tzn o roli baśni i o tym, że nie trzeba ich dzieciom cenzurować. Ja sama miałam z tym kłopot, bo bałam się zwłaszcza tematu śmierci, że będzie mi ciężko tłumaczyć to dziecku. Ale świat baśni dla dziecka jest tak naturalny, że wcale nie miała z tym problemu. Zgadzam się z tezą z tego wywiadu, że najważniejsze, to wysłuchać się w dziecko i jego wrażliwość. Moja córka na przykład woli, kiedy jej baśnie opowiadam, niż czytam. Często po skończeniu czytania wieczorem, po zgaszeniu światła prosi o opowiedzenie bajki. Wtula się mocno we mnie i czuje się bezpieczniej, poza tym, nie potrzebuje wtedy ilustracji, niektóre w zbiorczych wydaniach, które mamy, ją wręcz przerażały. No i nie wszystkie baśnie akceptuje, uwielbia Kopciuszka, Śnieżkę, śpiącą królewnę, piękną i bestię (no tu się kłania jej fascynacja disneyowskim kiczem Księżniczek), ale czerwonego kapturka nie, bo się boi wilka . Dla odmiany tego wilka od trzech świnek się nie boi i tę bajkę bardzo lubi. O koźlątkach też.
Muszę zacząć sama poszerzać repertuar i poczytać Grimmów i Andersena, zobaczyć, co jeszcze jej podpasuje.