Miała, któraś z Was w rękach Pikapidulę?
Chciałam wam polecić , na nas zrobiła duże wrażenie. Książka poruszająca, a jednocześnie dowcipna i ze śmiesznymi rysunkami.
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
Kasia 11.2010, Mati 10.2013, Jadzia 6.2015, Michaś 11.20
Marjen, dla jakiego wieku polecasz?
Są dwie grupy matek: te, które mają kryzysy i te, które się do nich nie przyznają
Ja czytałam z moja prawie siedmiolatka. Że względu na obrazki wplecione w tekst polecam także dla starszych samodzielnie czytających. Że względu na treści polecam tak od 6 lat w górę, książka porusza wiele tematów i pozwala ciągnąć rozmowy dalej. Dotyka problemu inności, akceptacji, miłości, tęsknoty, wytrwałości i tego co niezmienialne. A przy tym lekka i żartobliwa, niesmutna. Na mnie zrobiła duże wrażenie i zaraz szukam czy coś jeszcze tego autora przetłumaczone jest na polski.
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
Kasia 11.2010, Mati 10.2013, Jadzia 6.2015, Michaś 11.20
Tydzien na budowie, czemu ja myslalam ze to kartonowka? Na stronie wydawnictwa jest animacja z srodkiem http://babaryba.pl/pl/p/TYDZIEN-NA-B...mers-Reidy/185
Chodzi chyba o to, że spersonifikowane zwierzaki występują, ale rzeczywiście niech Kudlata uściśli. Mnie z kolei irytują książki, w których samochody mają oczy i twarze, a mój syn je uwielbia. Mamy takie dwie czy trzy takie, ale raczej unikam ich kupowania.
J.2014 i E.2016
no chodzi mi o te zwierzaki poprzerabiane, nierzeczywiste, zmodyfikowane spersonifikowane to jeszcze pół biedy ale tu nawet na maszyny zostały przerobione z tego co widzę generalnie na pierwszy rzut oka chaos i pstrokacizna
niedawno potajemnie sprzedałam Auta maszyny pojazdy i wszystko do jazdy, bo mnie denerwowały te nierzeczywiste pojazdy a dzieckun też odłożył tą książkę i leżała, to ze dwa dni temu się pyta gdzie ta książka....
Jakub -16 września 2013 Antonina- 16 marca 2018
O, dziękuję, nie pomyślałabym, ale ja chyba mało znam Montessori, tylko od strony "dostępności materiałów itp różności dla dziecka".
Ale spersonifikowane zwierzaki ogólnie też są be? Taka Mama Mu? (może to ot, to przepraszam)
Wysłane z mojego Lenovo K53a48 przy użyciu Tapatalka
na ile rozumiem, to montessoriańskie założenie jest takie, że tłumaczymy dzieciom świat taki jak jest, a wymyślone postaci mogą utrudnić dziecku zrozumienie, ogarnięcie rzeczywistości. Modelową książką montessoriańską imho jest Julek i Julka - przygody normalnych dzieci, albo ulica Czereśniowa. Napiszę na przykładzie Mamoko - jak wytłumaczyć dziecku, które dopiero zaczyna ogarniać świat, że ten piesek to człowiek, a tamten to piesek. U nas np jest tłumaczenie czy smoki istnieją, a czy księżniczki, a czy złodzieje... Baśnie też są w edukacji montessoriańskiej, ale u ciut starszych dzieci, które już skumały bazę
edit: nikt tu chyba nie twierdzi, że Montessori to jedyna droga i książki "niemontessoriańskie" to zło. W edukacji steinerowskiej chyba właśnie jest odwrotnie i ceni się stronę niematerialną, duchową, i raczej idzie się w stronę wyobraźni - tam zapewne smoki i tańczące myszki są doceniane (zakładam na podstawie mojej b.slabej znajomosci systemu i po ostatniej rozmowie z mamą waldorfskich dzieci).
Ostatnio edytowane przez jul ; 04-10-2017 o 18:41
żona TEGO Jaśka
mama julówny (styczeń 2009), julińskiego (sierpień 2010), julowego (luty 2013) i julinka (kwiecien 2018)
Jeszcze w autach oczy w miejscu lamp rozumiem, ale nieznosze pociagow z oczami i twarzami. Creepy sa. Ta ksiazka Kinga o pociagu, bajka Tomek i jakas kartonowka Lokomotywa Tuwima jest tak zilustrowana.
W ogole fajnie ze taki temat wyszedl z tymi zwierzakami, bo,kiexys tylko a propo Mamoko bylo ciut, a teraz patrze na to szerzej.
My lubimy Kto prowadzi, ale mam dosc bo czesto wyciagany i Tydzien na budowie leci do nas, zobaczymy.
miałam cudowną książkę o krasnoludkach z lat mojego dzieciństwa. Napisana w niesamowity sposób, magiczny ale zapadła się pod ziemię i nie mogę jej nigdzie odszukać a naprawdę zachwyca.
Wspominałaś o Kranoludkach Melani Kapelusz. Mamy ją ale u nas jakoś bez wielkiego echa. Po prostu przeczytana i zapomniana. Jeśli chcesz mogę podesłać zdjęcia jakiego rozdziału
A ja własnie załadowałam biblioteczkę łupami z Polski ojjjj mamy teraz trochę do czytania
Gdyby nawet twierdził, to bym się niespecjalnie przejęła ale to ciekawa informacja. Ja na tej zasadzie nie lubię książeczek z serii Obrazki dla maluchów Olesiejuk, ze zwierzakami czy warzywami z modeliny, od razu uznałam, że warzywa to dzieci widzą "na żywo", a zwierzaki mogą podobnie albo na zdjęciach.
Wysłane z mojego Lenovo K53a48 przy użyciu Tapatalka
Tomek jeszcze jakk animacja zrobiony jest nie najgorzej, gdyby nie moje schizy na twarze pociagow. Stacyjkowo to dramat wizualnie i tresciowo. I cos jeszcze widzialam o samolotach podobne. Ale to taki ot.
Wracajac do ksiazek, to w dobie chce kupic wszystko, bo tylemtego na rynku, fajne jest zwrocenie uwagi jakimi kryteriami sie mozna kierowac. Nie wpadlam sama zeby dluzej pomyslec o uczlowieczaniu zwierzat. Takie obraki z modeliny nie podobaly mi sie wizualnie, t o je odrzucilam z zupelnie innego powodu.
Mysle teraz o bajkach, basniach. Podejscie mam takie ze bedac dzieckiem zyje sie z mysla ze sa wrozki, smoki itp. A wraz z dorastaniem zdajemy sobie sprawe ze takich stworow nie ma.
Dobrze rozumiem ze chodzi o,odwrocenie kolejnosci? Wprowadzac wrozki jak się jest w stanie rozumiec ze ich nie ma? Takie podejscie mi nie lezy.
ostatnio widzialam w konkretnej sytuacji różice w reakcji dwojga dzieci z tych dwóch systemów edukacji (i wychowanie domowe, atmosfera domu, w miarę zgodne w obu wypadkach z systemem w placówkach) - stwierdziłam że dla jednego z tych dzieci świat jest fascynujacy, bo można go poznać i zrozumieć, dla drugiego jest fascynujacy, bo tajemniczy i magiczny. Imho w obu wypadkach jest w tym cos wspaniałego.
pasjami czytałam baśnie i mity, a potem Narnię, nadal lubię fantastykę, jednak nigdy nie wierzyłam w magiczne stworzenia - ale mialam niedawno myśl, czy może nie zubażamy nieco dzieci tak do bólu im wszystko tłumacząc i zostawiając mało miejsca na irracjonalne odpowiedzi i wyobraźnię, która się żywi po części brakiem rozumienia
Ostatnio edytowane przez jul ; 04-10-2017 o 21:26
żona TEGO Jaśka
mama julówny (styczeń 2009), julińskiego (sierpień 2010), julowego (luty 2013) i julinka (kwiecien 2018)
ostatnio mój monte Dzieckun lat 4 bawił się z koleżanki córką lat 6 i on chciał w coś tam a ona wyciągnęła różdźkę i powiedziała mu, że jest magicznym chłopcem, który coś tam tak się rozpłakał, jak chyba jeszcze nigdy w życiu, dopiero w domu mi powiedział o co chodziło i sto razy pytał czy on jest magiczny bo on nie chce być magiczny
i to nie to, że nie zna żadnych baśni, bajek. Od jakiegoś czasu ma fazę np na kota w butach. Uwielbia za to czytać książki przyrodnicze, normanie atlasy i o kosmosie, zapamiętu je to wszystko, chłonie wiedzę. I ja wolę żeby teraz, póki jego umysł jest taki chłonny czytał to niż baśnie, sama uwielbiam fantastykę, ale na nią przyjdzie czas. A wyobraźnię ma mega rozwiniętą.
martamwmw montessori to więcej iż tylko realność świata przedstawionego. W tym aspekcie chodzi o to, żeby dziecku nie pokazywać auta leżącego do góry brzuchem i czytającego książkę, bo dziecko 1,5 roczne tego nie ogarnie. To na przykładzie opowiem Ci mamo co robią auta, którą kupiłam swojemu roczniakowi. Przez baaaaaardzo długi czas to była ulubiona, noszona wszędzie książka, ale za każdym razem ze zdziwieniem pokazywał na ten samochód... I serio, wierzyłaś w istnienie wróżek i smoków? Ja nawet jako dziecko nie, choć je lubiłam.
Jakub -16 września 2013 Antonina- 16 marca 2018