To nie jest usprawiedliwianie lenistwa i wygodnictwa a raczej reakcja na to, że kiedyś była zbyt duża presja (choćby wspomniane bicie), ale także obrażanie, poniżanie. Teraz jednak panuje przekonanie, że dziecko należy szanować. Tyle, że mi się wydaje, że można przegiąć w drugą stronę, bo dla mnie trzymanie dziecka przez 3 czy 4 lata w pieluchach, to jakiś brak szacunku - same nie lubimy w podpaskach chodzić...
A czemu teraz tak to wygląda to już nie wiem - kiedyś byłam przekonana, że to o jednorazówki chodzi, ale moja na tetrze - czyli, że czuła mokro, wysadzana od 5tego miesiąca życia odpieluchowała się (dopiero) w wieku 19 miesięcy, ale wpadki się zdarzają (są dni suche, potem nagle jednego dnia 3 razy pod rząd) - ale ja się nie napinam (już, bo kiedyś myślałam, że właśnie koło roku rzucimy pieluchy).
A sporo dzieci moich znajomych nosi jednorazówki przez około 2 lata i gdy rodzice raz a konsekwentnie zdejmują, to w tydzień dziecko załapuje i nigdy nie ma już wpadek.
Nawet niektórzy mają teorię, jak dziecko jest wcześnie wysadzane, to się do tych wpadek przyzwyczaja, a takie, które ma sucho, ceni sobie to sucho i dba, by wpadek nie było.
Ale wiele też zależy od temperamentu dziecka - są dzieci układne, dające się wysadzać i inne, bardziej ruchliwe, które nie znoszą unieruchomienia na nocniku, zwłaszcza w wieku około roku, kiedy uczą się chodzić.
A z kolei w dzieciństwie miałam koleżankę - jak miała kilka lat (nie wiem dokładnie ile), to pamiętam, jak wszyscy się z niej śmiali, że sika i kupę robi w majtki - więc myślę, że dzieci były często bardziej zestresowane i przynosiło to efekt odwrotny od zamierzonego.