Dziś znowu to samo - rano przychodzę do starszego do pokoju, siedział sobie spokojnie w oknie i obserwował coś tam, mówię, że czas się ubrać, bo niedługo do żłobka, a on: "tak, tylko muszę zdjąć pieluchę z kupą".
I twierdzi, że nie mógł biec i że nie zdążył. To czemu potem tak spokojnie z nią sobie siedział, ja się pytam? O co chodzi? :/