Stałam się szczęśliwą posiadaczką przecudnej urody farbowanego zinka, ale ni w ząb się porozumieć niepotrafię. I wygląda na to, że sporo winy jest w tym, że kolega jeszcze sztywnawy. Kompletnie nie umiem dociągnąć Zochy. Jak ją zainstaluję w chustę to mi w tym miejscu jak zamurowana zostaje i koniec. A ja kocham kółka, tym bardziej, że te one piękne są niemożliwie. Macie pomysł?
Do pralki z kółkami nie wrzucę, noszeniem nie złamię, co mi jeszcze zostało? Przyszła mi do głowy dość desperacja myśl, żeby odpruć kółka (bo chyba i tak bym ramię przeszywała) i w takiej wersji mieć je na stałym wyposażeniu pralki, aż do skutku. Jest inne wyjście?