Próbowałam kilkakrotnie i się nie udawało - Żuczyna moja za nic w świecie na placach zawiązać się dać nie chciała - zanim przerzuciłam chustę przez jej plecy jej już nie było albo wrzask był nie z tej ziemi. Siedziałam nocami oglądając "jutuby", obmyślając strategię i zapamiętując kolejne ruchy do wiązań plecowych i dziś z rana capnęłam Milę i dawaj ją na plecy UDAŁO SIĘ!!! i nie ma znaczenia, że za mało dociągnięta, że wprawy brak, że ciut krzywo pupa i takie tam...połaziłam po domu duma z siebie jak paw, że w końcu i że się udało i radość mnie ogarnęła na samą myśl o trenowaniu wiązań, wyszukiwaniu nowych sposobów motania...eehh..Mila zadowolona i zaskoczona nową perspektywą zwiedzania świata - taki małpiszon przyklejony do pleców. Fajnie takie ciepło poznać z plecowej strony...a na końcu zasnęła wtulona w plecy i koło się zamknęło, bo jak wiązałam pierwszy raz z przodu to też zasnęła i tym zaśnięciem wtulonym przekonała mnie do idei chustowej, a dzisiejszym zaśnięciem dała znać, że na plecach tez będzie spoko...
ps: jak odnajdę pen driva to wrzucę jakieś zdjęcie