Mam jeszcze za małe doświadczenie chustowe ale to co mnie zaskoczyło to nośność moich lilli rózowych. Zamotałam w kieszonkę synka i poszliśmy na jego pierwszy spacer po zapaleniu oskrzeli. Miał być krótki, z 20min. Wydłużył się do godziny z kawałkiem, bo tak mi się świetnie spacerowało. Nic się nie poluzowało. Tak więc Damianek będzie na różowo noszony, chyba, ze w końcu plecak opanuję
A co do innych chust to Hanię noszę a że mało waży to we wszystkim dobrze.