współczuję i trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia, ja noszę w chuście cały czas, jak muszę to wychodzę, ale staram się bardzo uważać
współczuję i trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia, ja noszę w chuście cały czas, jak muszę to wychodzę, ale staram się bardzo uważać
Mam nadzieję, że z maluszkiem wszystko będzie dobrze
Ja się kiedyś przewróciłam - i - uwaga - nie na lodzie czy śniegu, ale w supermarkecie na rozlanym jogurcie! Więc taki wypadek tak naprawdę może zdarzyć się o każdej porze roku, można się latem potknąć o wystającą płytkę chodnikową. Ja miałam młodego z przodu w 2x, główka pod połą chusty, bo spał - nawet sie nie obudził, byłam w szoku.
Bardzo mi przykro! Trzymam kciuki za zdrówko
Rozalia( Rozi) mama Patryka 11.2005, Szymona 10.2008, Wojtka 03.2011 i Maćka 06.2019
Bardzo współczuję maluszkowi i mamie. Niech szybko wraca do zdrowia.
Sama bardzo ostrożnie chodzę. Nawet jak nie ma śniegu.
Zdrowia dla Maluszka i dużo sił dla rodziców....
Adam 2009
Alicja 2011
dużo zdrówka życzę.... i się zastanawiam, czy dobrze robię wychodząc z małą w chuście w taka pogodę...
ja w zeszlym roku tez miałam młodego w chuscie i wywaliłam sie na lodzie, całe szczescie na kolana, wiec udało sie uratowac mlodego
niestety do konca zimy miałam uraz na noszenie
w tym roku jeszcze nic sie nie przytrafiło
trzymam kciuki za malenstwo
[*] i
Ignaś 07.04.2008 Staś 07.05.2013
Pisze z telefonu wiec czasami brakuje mi polskich liter
Boze - straszne to. mam nadzieję, ze mała szybko wróci do zdrowia. No i biedna mama szkraba - pewnie ma jakieś wyrzuty sumienia. ja zawsze mam jak coś się dzieciom przy mnie dzieje.
Niech ta zima sie skończy, bo ja już nie wiem jak mam po starszego do przedszkola chodzić. Wózkiem nie przejadę, w chuście niebezpiecznie.
A gdzie był ten wypadek? - bo generalnie to jest obowiązek odśnieżania, solenia, czy sypania piasku i jeżeli tego nie było a zdarzył się wypadek, to można kogoś do odpowiedzialności pociągnąć. Warto się dowiedzieć.
o ja wczoraj szłam w chuście - tragedia, kilka razy sie potknęłam, na szczęscie trzymałam męża pod ramię. no i cały czas jedną rękę na główce synka - najwyzej reke złamię, ale wiem zawsze moze byc jakaś wystajaca bryła lodu czy coś...
gdy nie musze to nie wychodzę - ale np do przychodni na szczepienia czy choćby po chleb jednak muszę. najgorsza jest taka breja nieodsniezona a pod spodem lód...
ja wczoraj szłam to tylko kilka fragmentów był lekko odsniezonych, głównie przed sklepami i punktami usługowymi, nawet przystanki zasypane, z wózkiem nie ma szans, samochodu nie mam (
normalnie sie czuje uwięziona.
biedne maleństwo - trzymam kciuki i za jego mamę też.
fakt - o noszeniu pewnie sie nasłucha, ale przeciez jakby miała to maleństwo na rękach to było by tak samo...(albo i gorzej jakby poturlało sie np na ulicę), a wypadek moze zdarzyc sie wszedzie, nawet po drodze do samochodu.
totalna beztroska włascicieli posesji, którzy nieodsnieżają chodników...za to powinno sie kary nakładac i skutecznie egzekwować.
Damian 07.01.2005
Maciek 07.09.2009
Tomek 17.04.2014
Jaś 15.01.2013 [']
1% Maciek
https://jim.ultra3.done.pl/nasze-dzieci/profil?id=778572
uwaga: znikam na weekendy: odwyk i czas dla rodziny
Trzymam mocno kciuki.
Ja też chodzę tylko w chuście, tzn ostatnio to prawie drepczę w miejscu, takie warunki na chodnikach. No i niestety ręce trzymam w kieszeniach, muszę pamiętać trzymaniu na zewnątrz, zwłaszcza, że roztopy się zbliżają.
ojej, tak mi bardzo przykro... wierzę, że będzie dobrze i z dzieckiem, i z mamą... po takim czymś można się mocno zrazić do noszenia. Od razu się zdołowałam i myślę, że jestem chyba pozbawiona wyobraźni, wyłażąc ze Staśkiem w chuście w takich warunkach.
właśnie takiego upadku bałam się najbardziej, nie dość, że maluch obrywa siłą uderzenia to jeszcze własnym ciężarem mogę mu dołożyć drugie tyle.
Teraz wprawdzie uważam na "przód", łatwiej się podeprzeć przy upadku.
Najgorsza jest zdradliwa breja z lodem pod spodem. Nieodśnieżone chodniki - dobrze, że Natalka już niewózkowa, bo do pobliskiego spożywczaka bym nie dotarła.
A zauważyłyście, że najgorzej odśnieżanie wychodzi małym wspólnotom? Prywatni właściciele jakoś się mobilizują, spółdzielnie opłacają kogoś do odśnieżania a we wspólnocie odpowiedzialność zbiorowa oznacza, że nikt nie robi nic...
Niech ta zima już się skończy.
Upadek/wypadek miał miejsce w centrum miasta, niedaleko rynku.
Ja też pierwsze co pomyślałam o odpowiedzialności kogoś za to wszystko.
Tyle, że rodzina teraz ogólnie ma ważniejsze kwestie. Matka z dzieckiem w szpitalu.
Ojciec sam z pozostałą dwójką w domu.
Pewnie znowu komuś się upiecze.
Ja to mam schizę na punkcie sopli..
W ubiegłym roku spadł mi jeden, szczęśliwie na ramię i nic mi się nie stało.
Teraz łażę z głowa w chmurach, bo strasznie się boję, by maluszkowi coś na główkę nie spadło.
za usuwanie sopli tak jak i sniegu z dachu są odpowiedzialni własciciele budynku i za to tez mogą odpowiadac. mozna dzwonic do strazy miejskiej - przyjada poucza a jak nie da efektu wlepia karę.
Damian 07.01.2005
Maciek 07.09.2009
Tomek 17.04.2014
Jaś 15.01.2013 [']
1% Maciek
https://jim.ultra3.done.pl/nasze-dzieci/profil?id=778572
uwaga: znikam na weekendy: odwyk i czas dla rodziny