Motam się z różnym skutkiem od jakiś dwóch tygodni. Dzieć na poczatku strasznie protestował - ryczał jak syrena okrętowa, sąsiedzi z troska wypytywali o kolki (nie zaprzeczałam ), a M chował się w trakcie motania do innego pokoju
W tym tygodniu Mały przestał ryczeć w trakcie motania - ryczy jak się go wyjmuje z chusty
Ale nie o to chodzi. Maciuś jest małym leniem i w dodatku nie znosił leżeć na brzuchu. Lekarka co wizytę mędziła, że koniecznie trzeba go na tym brzuchu kłaść. Dzieć leżał z nosem w materacu i -oczywiście- aż zanosił się z płaczu. Główki nie podnosił prawie w cale, nie wiadomo czy z lenistwa czy z innego powodu.
Aż tu nagle nastała chusta! Nagle można było bez płaczu Maćka kłaść na brzuchu, a od wczoraj całkiem wysoko się podnosi i podpiera na rączkach!
I co na to lekarka? Że to tylko zbieg okoliczności, i że mam z tą chustą bardzo ostrożnie ( czytaj: może by Pani zrezygnowała?).
Ja jednak wiem swoje i motać się będę tak długo jak się da.
Dzięki za to forum i pozytywną energię, która aż się wylewa z ekranu!