a było tak:
w sobotę przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania (częściowo, bo to bardzo blisko, więc tylko największe rzeczy ze znajomymi przenieśliśmy, a teraz donosimy resztę)
Ale do rzeczy
jako, że mam dyskopatię, to ta przeprowadzka doprowadziła mnie do takiego stanu, że po 2 ketonalach ledwie mogłam się ruszyć. A nasza Kruszynka zasypia właściwie tylko w chuście!
i mój małż, który niechustowy był i już (ze 2 razy miał małą w manduce) stwierdził, że nie pozwoli, żebym się męczyła i sam z siebie wziął ją w chustę (dobrze, że mam foga)!!! Zamotać ja go musiałam, bo przecież, to był jego pierwszy raz, a po 5 minutach kruszyna spała.
Od tego czasu już 3 razy ją tak usypiał i to chetnie, choć zastrzega, że tylko po domu ją bedzie nosić.
No aż sama nie wierzę