tak sobie teraz szybciutko przeliczyłam, że ja musiałam mieć jakieś 8 lat jak czytałam młodemu... czyli po prostu podsunę swoim jak będą w podobnym wieku... dobrze myślę?
tak sobie teraz szybciutko przeliczyłam, że ja musiałam mieć jakieś 8 lat jak czytałam młodemu... czyli po prostu podsunę swoim jak będą w podobnym wieku... dobrze myślę?
To zależy od dzieck i konkretnej baśni Wydawać by się mogło, że Andersen jest bardziej przyjazny dzieciom ale ten wszechobecny smutek na przykład dla mojego dziecko jest gorszy do zniesienia niż przemoc. I tak moje dziecko woli "Jasia i Małgosię" czy "O 7 koźlątkach" (które jak na Grimmów są lajtowe ) niż "Brzydkie kaczątko".
"Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty." Frank Zappa
Dorota, mama Mateusza - 06.05.2008
wyprowadzili razem, z pewną niechęcią od strony taty (ostatnio czytałam, pamięć mi aż tak nie szwankuje, żeby już zapomnieć).
Dzieci nie najgorzej odczytują te symbole, o których sami czasem nawet nie pomyślimy - po "Czerwonym kapturku" mała sama zaczęła zwracać uwagę, że mogą być źli ludzie (sama na to wpadła, a w każdym razie bez mojego udziału) i trzeba uważać. Przy czym nie był to jakiś paniczny strach, tylko jakby oswajanie tematu, wypytywanie mnie, łączenie faktów (ktoś tam wspomniał przy niej coś o złodziejach, więc i oni w tym kontekście szybko się znaleźli) etc. Mam wrażenie, że dzieci lepiej od nas przy czytaniu książek łapią główną myśl, podczas gdy my nie raz zatrzymujemy się na szczegółach.
żona TEGO Jaśka
mama julówny (styczeń 2009), julińskiego (sierpień 2010), julowego (luty 2013) i julinka (kwiecien 2018)
Nie no, żadne dziecko nie odbiera baśni tak jak dorosły. Ale są pewne toposy i archetypy, które w baśniach się powtarzają i ich użycie ma bardzo konkretne cele w przekazie (podświadomym). Zresztą motyw lasu (czy np.góry - wspinania się) przewija się przez całą literaturę dziecięcą i ma z reguły to samo odniesienie.
Matka staje się w baśni Macochą (nie w jednej zresztą, bo podobnie w Królewnie Śnieżce), bo dziecku łatwiej jest oswoić macochę - jako tą nie zawsze dobrą. Nie przystoi przecież by kochająca Matka wyrzucała dzieci z domu . W rzeczywistości Jaś i Małgosia to są dorosłe dzieci, która matka wypuszcza z gniazda (odcina pępowinę) by wreszcie stały się niezależne i samodzielne. Temu ma właśnie służyć ta baśń (z psychologicznego punktu widzenia). Macocha parodoksalnie jest postacią jak najbardziej pozytywną.
A w rzeczywistości i tak znajdą się takie mamusie, co to syneczków swoich kochanych trzymają pod dachem do 40tki - pewnie Jasia i Małgosi mamusia im nie czytała ;P.
mój blog - http://bastetlady.blogspot.com/
"Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili" – Sokrates.
matko huto i wszyscy święci, ale to mają być bajki dla dzieci!!! Ok, ja zakumałam (po wielu, wielu latach) to co mi wyjaśniacie.
Ale czy to nie jest dorabianie ideologii tam gdzie jej nie ma?
http://chomikuj.pl/renifa
Przekopałam swoje materiały i znalazłam pracę, którą pisałam na studiach - "Od powiastki ostrzegawczej do horroru dla dzieci – funkcje i rola strachu we współczesnej literaturze dla dzieci i nastolatków". Może komuś pomoże rozwiać wątpliwości
Ostatnio edytowane przez Bastet ; 25-05-2012 o 16:35 Powód: literówka
mój blog - http://bastetlady.blogspot.com/
"Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili" – Sokrates.
JA młodej czytam, ostatnio dziewczynkę z zapałkami, sama nie kojarzyłam ,że ona na końcu zamarza na śmierć, ale Julka chyba też nie zwróciła uwagi.
Jak była młodsza kupowałam bajki z happy endem.ale te klasyczne, trzy świnki, kapturka itd tylko się inaczej kończyły.
no właśnie... myślę, że nie można generalizować, niektóre dzieciaki (czytaj moja mała) są bardzo wrażliwe i w pewnym momencie, nawet dużo łagodniejsze niż wspominane tutaj baśnie, musiałam jej ocenzurować i potem powoli wprowadzać, bo trzęsła się ze strachu (dosłownie!) i budziła w nocy . Do baśni daleko nam jeszcze...
Wydaje mi się, że trzeba dostosować i do wieku i do wrażliwości dziecka.
Chętnie poczytam o tym znaczeniu bajek, tak dla siebie bo nie słyszałam wcześniej np. takiej interpretacji Jasia i Małgosi, a sama na to nie wpadłam, ale też i nie analizowałam zbytnio. A małe dzieci tak analizują bajki? i taką interpretację wyciągają? czy to tylko nasza dorosła interpretacja?
[IMG]http://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/w/wuer2yjh0.png[/IMG]
Nie, my dorośli je tak analizujemy (psychoanalitycy) i taki sens mają te baśnie, bo zawarta jest w nich mądrość ludowa, a dziecko koduje pewne treści podświadomie. Rozróżnia się 3 poziomy rozumienia tekstu: dosłowny, interpretacyjny i krytyczny. Takie małe dziecko zatrzymuje się na tym dosłownym, nie ma wystarczającej wiedzy o świecie zewnętrznym (tym bardziej literaturze) by dokonywać głębszych analiz .
mój blog - http://bastetlady.blogspot.com/
"Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili" – Sokrates.