Boje sie ze moja corka nie bedzie wiedziec co to czerwony kapturek, krolewna sniezka etc. Bo nie lubie ich.
Wole Kamyki Astona, Billego, Basie etc.
To nie to samo, wiem, ale mnie do bajek basni nie ciagnie zupelnie.
Boje sie ze moja corka nie bedzie wiedziec co to czerwony kapturek, krolewna sniezka etc. Bo nie lubie ich.
Wole Kamyki Astona, Billego, Basie etc.
To nie to samo, wiem, ale mnie do bajek basni nie ciagnie zupelnie.
E. 2009
"Prawda nie leży pośrodku, tylko leży tam, gdzie leży" W.Bartoszewski
jeszcze ma czas
basnie dzieci chloną od 4-5roku zycia.
jak jej sama nie przeczytasz dowie sie z przedszkola.
"za każdym razem, kiedy sprawiasz przykrość swojemu dziecku, powinieneś wrzucić do skarbonki dolara na jego przyszłą terapię"
chyba o tych baśniach dla dorosłych nikt nie powiedział Disneyowi
Gdyby nie te chore bajki moje dziecko nie wiedziałoby co to zła macocha, że mozna nie chcieć swoich dzieci, że mozna zlecić morderstwo. Po co jej to w wieku 4 lat?
a co polecicie dla siedmiolatka, jakie baśnie? u mnie w domu czytało się tylko Andersena, gdzieś mam w domu rodzinnym ogromny ciężki tom. Jakoś mi się nie zebrało przez tyle lat aby je zabrać i poczytać młodemu. Ale już mam dość Piątkowskich itp. Teraz młodemu czytamy S.Z.T.U.K.Ę. jest zachwycony, podobnie jak D.O.M.K.I.E.M. ale to zupełnie co innego. Lubi jak mu opowiadam ale hmmmm mam trzy bajki obcykane na krzyż i w kółko opowiadam te same
Odkopuję wątek bo trafiłam dziś na niego przypadkiem a mam zaległości do nadrobienia
I właśnie taką wersję opowiadam jej kiedy ma stracha na tę prawdziwą.
Maja bardzo lubi si,ę bawić w zabawę "gąski, gąski do domu" ale bez wilka.
Ale nie ma lęków nocnych całe szczęście i od niedawna na wyrażne żadanie śpi sama.
Ja jako dziecko bałam się okrutnie wszelakich wyimagnowanych postaci i wolałabym żeby Maja tego uniknęła. Co nie znaczy że chronię ją przed złem wszelakim. Jeśli będzie chciała poznać twórczość braci Grimm, bez okrzyków "nie czytaj mi tego" to proszę bardzo.
Aczkolwiek na mnie samej te baśnie robią wstrząsające wrażenie
zaczęłam się zastanawiać nad swoim strachem przed bajkami i pamiętam dwie rzeczy:
- Sinobrody - miałam ksiażkę z pięknymi ilustracjami (Szancera?) i był tam przedstawiony bardzo demonicznie, no a co do strachu przed treścią to już nie dziwota.
Ale drugą i to naprawdę zastanawiającą bajką (??) to były BAKTERIE Z TIK TAKA, takie które okrutnie męczyły ząb
Czy wy w ogóle coś takiego pamiętacie?
To był koszmar mojego dzieciństwa, bałam się nawet słuchać tej piosenki o myciu zębów (szczotka, pasta itp.), jak rodzice spali a ja błam "sama" bo bałam się że te bakterie do mnie przyjdą. Aha i pamiętam histerie jakie odwalałam i zastanawiam się z jakich niewiadomych przyczyn nie wyłączano telewizora, tylko mnie tym męczono?
Ale czapa!
. Oj, baśnie mają swoją wielką ukrytą moc i to bardzo. Każda z tych postaci (pozornie negatywnych) ma ogromne znaczenie i swoją rolę do spełnienia w podświadomym kształtowaniu małego dziecka. Macocha to najczęściej Matka (to jest celowa podwójna osobowość matki). I żadna matka nie wyprowadziła dzieci do lasu, żeby umarły, ale po to by nauczyły się samodzielności. Las zresztą też symboliczny - spotkanie z numinozum. Dużo by pisać i mówić. Bettelheim do przeczytania obowiązkowo! Jak mój dzieć troszkę dorośnie to na pewno czytać będę baśnie w pierwotnej postaci. Zresztą jaki ma sens udawanie, że wszystko się dobrze kończy? Jest w rodzicach jakaś dziwna potrzeba zasłaniania dzieciom oczu, gdy w tv sceny miłości, a jak lecą wiadomości o trzęsieniach ziemi, zabójstwach, to niech dzieć ogląda .
mój blog - http://bastetlady.blogspot.com/
"Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili" – Sokrates.
Nie omijam co bardziej drastycznych baśni.Co ciekawe, mojej corce w ogóle nie przeszkadzją jakieś, wydawałoby się przerażające fragmenty, nawet nie sygnalizuje mi, że boi się wilka albo czarownicy z Jasia i Malgosi.
Mam wrażenie, że to rodzice często demonizują rzeczywistośc i zaszczepiają w dzieciach strach. Czasami mają skłonnośc do omijania trudnych tematów albo udawania,że ich nie ma. Baśnie pomagają oswoic to, co straszne i nieuchronne: śmierc, zło, przemijanie. Jeśli przedstawiamy te zagadnienia spokojnie, w wyważony sposob, dziecko to zaakceptuje i zrozumie. Często nie jest potrzebny nawet komentarz z naszej strony.
Kiedyś byłam Fabisią, ale się sama sobą znudziłam i zostałam miśką
mój blog - http://bastetlady.blogspot.com/
"Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili" – Sokrates.
To ja dalej OT - ta choroba się rozprzestrzenia
Kropki to chyba ospa była? Ale raczej nie zielone
Tola, siedzę i trzymam się za mój trzęsocy się ze śmiechu brzuch. (Jak sobie przypomnę wczorajszą punktową jazdę i moją rozpacz).
Kiedyś byłam Fabisią, ale się sama sobą znudziłam i zostałam miśką
Lilka, ja mam tylko taki generalizujący styl, jak to belfrzyca, która pół życia udowadnia wszystkim wokół, że nie mają racji. Musisz, po prostu musisz mi wybaczyc, bo ja już nie mogę sie nakręcac i znowu wpaśc w spiralę rozmowy prowadzącej do czerwonej kropy, to mnie pogrąża w odmętach rozpaczy.
Kiedyś byłam Fabisią, ale się sama sobą znudziłam i zostałam miśką
wracając do tematu: dopiero niedawno kol z pracy zwróciła mi uwagę na "okrucieństwo" niektórych bajek, m. in. Jasia i Małgosi, i zaczęłam się zastanawiać czy ja na pewno znam te bajki. jakoś umknęło mi to okrucieństwo gdy byłam mała i do czasu tej rozmowy byłam pewna, że będę czytać moim dzieciom baśnie braci Grimm i Andersena, a teraz to sama już nie wiem...
kurczę, ja je nawet czytałam młodszemu o 5 lat bratu... no lubiłam je bardzo, no...
Bo wydaje mi się, że dzieci nie zwracają uwagi na to okrucieństwo. Ważniejsze dla nich jest chyba ogólne przesłanie, że pomimo caleg zła dobro i tak zwycięży. Tak mi się wydaje patrząc na reakcje Mateusza.
I jeszcze jedno, to, że przemoc w baśniach ma określone znaczenie i wartość, wcale nie znaczy, żeby Sinobrodego czytać 4-latkowi. Jest wiele baśni, które okrucieństwem nie epatują i takie można czytać przedszkolakom, te bardziej okrutne zostawiając na później.
"Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty." Frank Zappa
Dorota, mama Mateusza - 06.05.2008
Dżizas! JA tego nie kumam (co autor miał na mysli) a dzieci mają? NIby zrozumieją, że las to symbol, macocha to symbol?
Matka nie wyprowadziła, wyprowadził tatuś. W Jasiu i Małgosi macocha kazała wyprowadzić dzieci do lasu, żeby umarły, bo mieli mało pieniędzy i nie starczało na jedzenie dla wszystkich.
Cudowna bajka :/
Basnie polskie uwielbialam o dialblach i babach co je przechytrzaly.
Zdrowasiek sie nauczylam , zeby jak mnie diabel porwie i na ksiezyc zecche zabrac, to odmowie kilka i mnie pusci.
Lubilam drastyczne sceny i mocne zwroty akcji.
Boleje, ze syn nie chce jescze nic takiego czytac, bo sie boi. Kazal chowac takie ksiazki do szafy.
Wkurza mnie, ze bajki w wersjach przeroznych "ulepszonych" i ugladzonych w takiej ilosci kraza, ze zaczynam sie zastanawiac jak to bylo naprawde
A dzieci bardziej odwazne sie robia bardziej zaradne. Po Jasiu i Malgosi pewna 4 latka - zakopala czarownice, wiszaca dla ozdoby przy schodach wejsciowych , w piwnicy pod weglem - juz sie z tamtad nie wydostanie. Egzekucja wykonana z dziadkiem.
Tomek (III.07) Asia (X.09)
Doradca po kursie średniozaawansowanym Die Trageschule® Dresden
http://fotelik.blox.pl/html