Moj maz jak dowiedzial sie, ze mam zamiar przejsc na pieluszki wielorazowe to najpierw mnie wysmial (nie wiem czemu ), pozniej zapytal czy naprawde musze z nas takich "biedakow" robic (myslal naiwnie, ze mi o tetre chodzi ), a pozniej uzyl ostatecznego argumentu: przeciez bedzie smierdziec w calym domu, nie bedziesz chyba prala tych pieluszek pojedynczo, po kazdym zabrudzeniu.... Fakt, leń jestem i bede czekac, az sie ich wiecej uzbiera
Przemaglowalam cala strone Animamyalexa i wielokrotnie jest napisane, ze smierdza mniej niz jednorazowki, ale dlaczego? Prawde mowiac logicznie rzecz biorac, czy jednorazowa, czy wielorazowa zasiurana (nie mowie tu o grubszych rzeczach, bo tu juz bym sie poswiecila i przeplukiwala po takiej "akcji") pielucha MUSI smierdziec.... Jednorazowa wyrzuce do kosza i po problemie A wielorazowa jesli nie przeplucze od razu bedzie woniec az do prania....
Jak sobie z tym radzicie i jaki mam zbic ten mezowski argument????