Nie wiem już co źle robie.. Mój Jaśko ma 2 miesiące i jest strasznie ciekawski świata. Od urodzenia podnosił główkę i trzymał ją ponad kilka sekund , a gdy się go nosiło na rękach to wszystko chciał oglądać, obracał główką na wszystkie boki z oczkami wielkimi jak pięć złociszy.. I tak jest po dziś dzień. Wcześniej chodziliśmy w bebelulu hamalu i w tym się nawet uspokajał... i w niedługim czasie usypiał (w momencie wyjścia z domu już spał) Pewnie przez otulenie, kołysanie i to że wszystko mógł sobie oglądać. Z czasem jednak obciążenie na jedno ramię zaczęło mi bardzo doskwierać, a on wydawał mi się taki poskręcany z tymi bioderkami... więc kupiłam wiązankę (storczyk inka) i.. są pewne problemy...
Nosimy się w kieszonce, wiązanie znam z warsztatów, a nie z internetu, instrukcji itp. więc załóżmy, że pokazano mi to fachowo. Wkładam go najedzonego, przewiniętego, wypoczętego. Przy karczku podwijam na kilka razy, żeby miał bardziej stabilnie i mniej materiału na plecach. Zamotani jesteśmy akurat, nie za luźno i nie za mocno. Nie wiem jeszcze co mogę dodać.. No i mały, zamiast cieszyć się chustowaniem, płacze. Walczy z chustą. Wkurza się, że tak jakbym go zmuszała do spania i on nie chce się przytulić do klaty. Milion razy sprawdzałam czy pupa mu wpadła w kieszonkę i wydaje się, że tak, a jednak główka nie wpada w biust tylko dumnie unoszona jest przez małego właściciela. Jaśko płacze, wyrywa się jakby nie lubił tego splątania. Poły nie są nakładane gdy nie śpi, więc niby ma widoczność. Może ta widoczność jest za mała dla niego? To jak go w takim razie nosić? Może nie lubi kieszonki?