jak sobie o tym mysle to ponownie jestem tak samo wzburzona jak wczoraj.
zaczne od tego, ze matka chrzestna mojej prawie rocznej chustofanki jest po studium rehabilitacji. moja mala chustofanka jeszcze nie chodzi, to znaczy przy meblach tak (radzi sobie swietnie, schyla sie , podnosi rzeczy z ziemi, trzyma sie szafki 1 raczka ) ale samodzielnych kroczkow poki co jeszcze nie robi. nosze ja w chuscie kiedy moge , chociaz 20 min dziennie, poniewaz czesciej nie moge bo pracuje. czasem babcia opiekujaca sie Tyśka nosi w MT ale to sporadycznie. oczywiscie w weekendy nadrabiamy jak mozemy,ale ze mala ciekawa swiata a samodzielne odkrywanie go sprawia wieksza frajde- na sile nie wsadzam do "plecaka".
no i wczoraj sie nasluchalam, ze pewnie nie chodzi bo ja WCIAZ nosze, jak ona ma sobie miesnie wzmocnic... zebym bzdur nie gadala bo moze chusty sa dobre ale dla malych dzieci a Martyna juz jest za duza, dlatego tak sie rozwija jak sie rozwija...(tutaj biore pare glebszych oddechow bo znowu cisnienie mi skoczylo i musze sobie przypomniec co jeszcze mowila...) no i ze miesnie, ze biodra sie nie ksztalca jak nalezy...., ze ona sie meczy w chuscie - tak jakbym dzieciaka na sile i wbrew jej woli wkladala...
na to ja, ze jako rehabilitant powinna byc bardziej oczytana i swiadoma jakie korzysci daja chusty ale coz jak grochem o sciane - normalnie zostalam zakrzyczana, ze zle robie ze nosze ze w ogole nie powinnam i ktos mi pranie mozgu zrobil - doslowinie - bozszzzzzz jak to uslyszalam (znowu pare glebszych oddechow....).........
nie tlumaczylam sie i przestalam sie odzywac, nic juz nie mowilam. zmienilam temat bo swoja cioteczna siostre kocham jak prawdziwa - ale wczoraj to przydalby sie jej ktos kto jej by pranie mozgu zrobil!!!!!
aha i jeszcze sie dowiedzialam jaka sobie krzywde robie noszac..... to znaczy swojemu kregoslupowi!!! ludzie!!!!!!!!!!!!!!
kocham bo nosze i nosze bo kocham i nie wyobrazam sobie juz teraz naszego zycia bez chust i bez tej bliskosci jakie daja.... i slyszalam juz wiele kiedy zaczynalam nosic - w sklepie, na spacerze, na ulicy - czasem dobre rzeczy, czasem złe. ale nigdy nie dotknely mnie tak bardzo te BZDURY!!!!
bardzo zaluje, ze przy starszej corce nie odkrylam chust. i wiem ze wtedy bylabym jeszcze lepsza matka i dalabym jej jeszcze wiecej bliskosci, jeszcze wiecej niz karmienie piersia!! i gdyby nie byla taka ciezka to ponosilabym ja czasem chocby dlatego zeby poczula ta bliskosc jaka codziennie ma szanse poczuc jej mlodsza siostra.
nie wiem co ludzmi powoduje do tak zazartych komentarzy na nasz temat i to ze mi ktos pranie mozgu zrobil..... jak sobie teraz mysle to az ryczec mi sie chce.... jak mozna????
ale nie przeszkodzi mi to w noszeniu mojego kochanego dziecka tak dlugo jak bedzie tego chciala. i nie wmowi mi nikt,ze kiedy wyciagam chuste ona sie nie smieje i nie cieszy.... i jak ja wiaze w plecach to spokojnie sobie czeka az ja owine i zawiaze węzeł i jak sie cieszy kiedy Maja skacze wokolo i robi jej "kuku"....i kiedy spokojnie usypia a ja gotuje obiad w weekendy (czasem jeszcze sie to zdarza...)
SZKODA I ZAL MI TYCH WSZYTKICH LUDZI, KTORZY TAK WLASNIE MYSLA JAK MOJA KUZYNKA - CIEMNOGRÓD - NIC WIECEJ!! I MAM NADZIEJE, ZE KIEDYS KTOS WLASNIE IM PRANIE MOZGU ZROBI!!!!!!!!!!!!!
no to sie wygadałam