Uwielbiam dźwięk śmiechu mojego dziecka - niesamowity.
Uwielbiam go bo obudzeniu z tym zaspaniem w oczach - czysta niewinność.
Uwielbiam tę naiwność, prostotę i dosłowność w rozumowaniu. Np. powiedział, że jak stwierdzi iż ma za mało klocków, to mu rodzice kupią. Pytam co, jeśli nie będziemy mieli pieniędzy - odpowiedział że uzbiera. Tymi np. 5-groszówkami wrzucanymi do skarbonki to on by 5 lat zbierał.
Albo pyta mnie, czemu zima jest zła i czy on ma się zimy bać.
Albo wypadły mi dziś na podłogę obierki z warzyw z mini kubełka na blacie. Zareagowałam dość gwałtownie, bo nie chciałam żeby upadły mi też wyrzucane części surowego mięsa i łapałam je w locie. On ubzdurał sobie, ze skoro te obierki spadły to zupki dziś nie będzie i w płacz, jakby miał już zostać głodny, (wytłumaczyłam, że z zupą wszystko ok, a jakby nawet nie, to przecież można zjeść coś innego przed popołudniową drzemką).