Chciałbym podzielić się z wami moją radością z bycia rodzicem. Najpiękniejsze chwile mają to do siebie, że byle kto nie potrafi ich opisać i pewnie nie uda mi się ale muszę spróbować.
TOP 6
6 entuzjazm
Dorośli nie potrafią się cieszyć i szybko się poddają. Helena jeśli się z czegoś cieszy to zawsze tak jak z wygranej w totka. Nie zraża się byle czym bo wie, że droga też może być celem a jeśli nawet cel musi być osiągnięty to zawsze można powiedzieć „tata, pomóc!”. Widzę ją teraz we wspomnieniach jak nie może doczekać się kąpieli – zakłada nogę na krawędź wanny, noga jest wyżej od jej głowy ale Helena się nie poddaje tylko z entuzjazmem próbuje się wspiąć do wody. Nasz reprezentacja w nogę powinna ją mieć za wzór na treningach.
5 pierwszy kontakt wzrokowy.
Nigdy nie zapomnę jej spojrzenia gdy byłem z nią sam w sali porodowej. Helena jest dzielna i nie płacze z byle powodu więc wtedy też nie płakała tylko patrzyła na mnie tymi ogromnymi oczami i widziałem w nich może odrobinę strachu a za to na pewno masę ciekawości świata.
4 taniec.
Helena tańczy nie tylko do muzyki ale czasem zwyczajnie z radości. Szkoda, że taka zwyczajność nie zostaje nam z dzieciństwa. Pytacie jaki stylem tańczy? - każdym i żadnym. To niesamowite połączenie tańca nowoczesnego i pierwotnych tańców szamańskich. Mimo wszystko szamani nawet po najlepszych ziółkach mogą się tylko uczyć od Heleny. Powodem do tańca nie jest prezent czy zabawka tylko wspólne śpiewanie, wizyta u prawdziwego koguta, mój pokaz skoków na wersalkę...
3 każdy wspólny wieczór i zasypianie.
Przytuleni słuchamy swoich oddechów i patrzymy razem w gwiazdy z rzutnika. Teraz wiem, że to nieważne czy gwiazdy pięknie świecą, nieważne nawet czy są prawdziwe – ważne z kim je się ogląda.
2 zabawa w chowanego.
Gdy kładę jej rękę na pierś i mówię „gonisz” serce wali jej tak jakby chciało wyskoczyć. To niesamowite, że w takim małym ciałku kryje się taki wulkan emocji, i że wystarczy mieć trochę czasu dla dziecka by ten wulkan wybuchał nieustannie.
1. noszenie w chuście.
Wszystko napisałem już w wątku kocham bo noszę. „te codzienne godziny przytulania się, patrzenia na siebie, ta pełna odpowiedzialność za nią, to ciepło...” - kocham bo noszę i pewnie bez noszenia nie byłoby tych 6 punktów. Tak, warto być chustowym talibem.
Podzielcie się swoimi momentami.