Jestem i witam
Szukając informacji o chustonoszeniu (tak, tak, społeczeństwo się edukuje) dotarłam też i na to forum, i zostałam, czytałam, czytałam, się zastanawiałam. Poznałam dwie sympatyczne Kasie dzięki którym żywą chustę pomacałam (a nawet dwie - wędrujące chimparoo i amazonasa). Potem od Lidki próbki chust dostałam i na wielobarwną Inkę się zdecydowałam . Właśnie walczę z jej nowo sztywnością i rymuję z radością .
Potencjalny mieszkaniec chusty jest właśnie w drodze, więc zaczynam od trudnych początków - mały maluch i nowa chusta, ale myślę, że sobie dam radę a na początek będziemy bawić się w namiot
Co ciekawe współtwórca małego Frania, czyli mój szanowny Małż, pomysł nabycia chusty przyjął bardzo łagodnie. Trochę się tego obawiałam, ale przeszło bez pytania: a po co Ci taka szmata, a na co jak jest wózek, co będziesz z nią robić itp, zastanawiam się jak to wróży na przyszłość...
Pozdrawiam serdecznie!!!