Nigdy nie wożę dzieciaków bez fotelików.Żadnych ustępstw w kwestii bezpieczeństwa dzieci.Nigdy.
Nigdy nie wożę dzieciaków bez fotelików.Żadnych ustępstw w kwestii bezpieczeństwa dzieci.Nigdy.
raz musialam - zamowilismy taksowke z fotelikiem i przyjechala bez. mielismy do wyboru - zdazyc na samolot, albo nie jechac... ale nie pojechalismy na lotnisko, tylko do najblizszej stacji kolejowej (to noc byla, inaczej sie nie dalo, niestety). siedzialam z tylu, pasy przelozylam pod Frankiem, poduszki nie bylo. ale i tak ciezko to odchorowalam... od tej pory jak musimy jechac taksowka to zamawiam Polakow - drozsi bywaja, ale jak powiedza, ze bedzie fotelik - to jest.
poza tym - absolutny zakaz wozenia Franka gdziekolwiek, na jakikolwiek dystans bez fotelika. nawet 100 metrow do sklepu. jak lecimy do Polski to fotelik mamy pozyczony i targamy go ze soba wszedzie. znajomi juz wiedza, ze nawet nie maja co proponowac podwiezienia - nie dziekuje, poczekam na autobus, bus czy cokolwiek innego (w busie jak sie da to tez wole z fotelikiem).
ja u siebie w pracy miala dziewczynke, 7-letnia. jak mala miala 3 lata rodzice mieli stluczke - ktos im wjechal z tyl samochocu, leciutko puknal, nikomu nic sie nie stalo. oprocz owej dziewczynki - ona byla w foteliku, ale ten byl zle zapiety. zlamal jej sie kregoslup na odcinku szyjnym - co oznacza kompletny paraliz od szyi w dol. do konca zycia, chyba ze jakis cudowny przelom w medycynie nastapi... zawsze to opowiadam, jak sie ktos probuje podsmiechiwac.
a swoja droga, na wsi gdzie mieszkaja moi rodzice nie wiem czy kilka osob ma foteliki... a samochod w kazdym domu prawie. najgorsze co czasem mozna zobaczyc - dumny tatus prowadzi z maluchem na kolanach mocniej przyhamuje i ma dziecko wgniecione w kierownice...
Ostatnio edytowane przez natala ; 06-11-2009 o 23:19
natala mama Franka (29.11.2007), Wojtka (06.08.2010) i Szymka (07.07.2016). doradca po kursie podstawowym DieTrageschule®
Never try to help someone unless they are ready to be helped Jeff Foster
błagam, nawet nie opisujcie tu takich precedensów. proszę! jeszcze zrozumiem taką podróż w chuście w sytuacji zagrożenia życia i braku karetki czy coś w tym stylu ale chyba żadnej innej nie.
nie opisujcie - bo potem czyta to masa osób i wychodzi na to, że jak inni mogą to ja też.
klikam tu od października 2007...mama magdalenki [07.07] i marcela [08.09]
Akademia Noszenia Dzieci - współzałożycielka i trenerka - szkolenia na doradcę noszenia w chustach i nosidłach miękkich
Nie wyobrażam sobie wozić dzieci bez fotelika!!
Mam wyobraźnie,i zdaje sobie sprawe że nawet na polnej,bocznej czy też osiedlowej uliczce moze zdarzyć się wypadek
Przerażają mnie widoki gdy wczasie jazdy dzieci chodzą sobie po samochodzie,lub tez samochody wyposażone w wypasione,super drogie foteliki a rodzice nie zapinają dziecka bo nie lubi
Marzena,mama Neli(X'2004) i Poli(VII'2008)
Doradczyni po kursie średniozaawansowanym Die Trageschule ®
Zielona Mama.pl chusty, nosidła ergonomiczne, pieluszki wielorazowe. To także wypożyczalnia chust i nosideł oraz nauka wiązania chust we Wrocławiu. Zapraszamy do sklepu stacjonarnego! Wrocław ul. Czarnieckiego 29A/AB
Chusty tkane Little Frog
nigdy przenigdy z maluchem do samochodu, nawet na najkrótszą odległość!!
nasza mała z reguły ładnie śpi w samochodzie, ale mieliśmy już dłuższy wyjazd - po 2 godzinach w foteliku zaczłęła płakać. Jedyne wyjście - zatrzymać się, wyjąć dziecia, dać cyca, poprzytulać, wyjść na chwilę z samochodu, potem zapiąć z powrotem i jechać dalej. Wiadomo, że w ten sposób podróż może się wydłużyć nawet o kilka godzin - my wzieliśmy poprawkę 2-godzinną na dystansie 300 km - ale moim zdaniem nic nie może być ważniejsze niż bezpieczeństwo maleństwa. Gdyby coś się jej stało przez moją głupotę nie wybaczyłabym sobie do końca życia...
moje lwice: Jadzia -05.08.2000, Justynka - 15.08.2009
moje obie były niesamochodowe, nawet na krótkich dystansach od razu płacz
NIGDY nie wyjęłam z fotelika w czasie jazdy! ja się odpinałam i dawałam pierś a gdy były ciut większe nawet nie odpinając swoich pasów przechylałam się i karmiłam a jeżeli to nie pomagało, robiliśmy postój
Żeby nie było, że pierwsza rzucam kamieniem.... Zdarzało mi się jechać w taksówce ze Stachem na kolanach. Niestety taksówki nie mają obowiązku fotelikowego. Firmy z fotelikami są tylko w dużych miastach, a i tak RAZ udało mi się w KRK zamówić taksi z fotelikiem. Czasem trzeba, nigdy nie czułam się komfortowo w takiej sytuacji, jak mogę to unikam. Nie zarzekam się, że to się nie powtórzy, bo jest jak jest. W żadnym prywatnym samochodzie mi się nie zdarzyło. No i oczywiście nie wożę tak znajomych z dziećmi.
Czysto teoretycznie zastanawiam się, czy wożenie dziecka w takim wypadku - nomen omen - w razie wypadku jest rzeczywiście bezpieczniejsze? Nie mówię o pasach, bo to napisała Mart. Ale jak taka mama siedzi z przodu i dostaje strzała z poduszki - to nie ona a dziecko właśnie. No chyba, że poducha jest wyłączona, jak dla kobiet w ciązy, albo do wożenia fotelika z przodu (ale np. w naszym samochodzie nie ma takiej możliwości - wyłaczenia poduszki). Już nie mówię, że ktoś mógłby tak prowadzić auto, bo włos sie jeży. ALe nawet jako pasażer, tak jak to dziś widziałam.
A jeśli z tyłu? Niby dzieciak nie poleci.... No ale własnie mama może go przygnieść. Może jakby poleciał, stała by mu się mniejsza krzywda... (tak jak z tymi niezapiętymi pasami czasem). A już w razie czegoś strasznego, wyciągania z rozwalonego samochodu... Jak wyciągnąć mamę z przywiązanym dzieckiem? Kto w ogóle się domyśli, że w szmacie jest dziecko?!
Marta, mama Stasia - 2007 i Józina - 2010
Stasiek poleca
Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia nie obleka tego w słowa. Julian Tuwim
Nidy bez fotelika ani małego ani dużego tak nie wożę, zawsze zapięci siedzą sami
Rozalia( Rozi) mama Patryka 11.2005, Szymona 10.2008, Wojtka 03.2011 i Maćka 06.2019
we wlasnym samochodzie nigdy nie jechalismy bez fotelika i uwazam, ze kto tak robi, prosi sie o nieszczescie
ale taksowka zdarzylo nam sie, w awaryjnej sytuacji, chyba dwa razy. co sie nerwow najadlam, to moje. teraz juz bede wiedziec, ze mozna zamowic taxe z fotelikiem
znajomi chcieli nas kiedys podwiezc - bagatela - 40 km. bez fotelika, Michalek mial chyba 2 miesiace. wyszlismy na dziwnych, bo odmowilismy i pojechalismy pociagiem
nie, bezpieczniej jednak samo. albo zginei na miejscu albo przezyje. przycisniete cialem doroslego albo zginie na miejscu albo bedzie mialo rozlegle obrazenia, wieksze niz jakby przez szybe polecialo..
co do tematu- raz, RAZ jechalam z Michalem bez fotelika, na rekach, 900m w nocy- na pogotowie. jak sciagnal na siebie herbate.
na szczescie sie okazalo ze herbata nie byla az tak goraca i w tydzien sladu nei bylo. maz sie czolgal tym autem...
mialam nawet w wozu go wiezc, tyle ze po tej herbacie zalalam biedaka od stop do glow lodowata woda zeby nie zdzierac ubrania ze skora...
ehh ciary mnie przechodza...
zdarzylo mi sie za to wiezc pare razy michala w foteliku 9-18 mimo ze ma prawie 5 lat, no ale wazy 16,5kg...
wiem, ze to powszechna praktyka.
dowiedzialam sie o tym sposobie niedawno, zreszta na tym tu forum.
w zyciu na to bym nie wpadla.
ciekawi mnie czemu dziecko musi byc przypiete, a dorosly nie?
co dziecku po martwej matce?
na nagrobku bedzie, ze zginela bohatersko, karmiac piersia w czasie jazdy?
nie rozumiem tego w ogole.
w chuscie albo zginie, albo przezyje, albo bedzie kaleka.
luzem w aucie albo zginie, albo przezyje, albo bedzie kaleka.
w foteliku albo zginie, albo przezyje, albo bedzie kaleka.
Ostatnio edytowane przez v ; 07-11-2009 o 00:56
polecam obejrzenie filmiku, który był już linkowany w innym wątku
http://www.youtube.com/watch?gl=PL&hl=pl&v=otgH6sFECoM
"Podczas wypadku, który wydarza się przy prędkości ok. 50 km/h niezabezpieczone dziecko jest wyrzucane z pojazdu z siłą odpowiadającą jego wadze powiększoną 30-60-krotnie. Wypadając z pojazdu dziecko rani lub zabija siebie i innych pasażerów będących w pojeździe. Dzieje się to zgodnie z prawami fizyki.
Również nic nie pomoże trzymanie dziecka na kolanach. W razie wypadku nikt nie byłby w stanie utrzymać dziecka. Nawet zapięcie się pasami razem z dzieckiem jest skrajnie niebezpieczne – ponieważ narażamy dziecko na zmiażdżenie go naszym pasem." źródło
"
- Podczas wypadku przy prędkości 70 km/h, człowiek o wadze 50 kg, który jedzie z tyłu bez pasów, uderza w osoby siedzące z przodu z siłą trzech ton, stanowiąc ogromne zagrożenie dla ich zdrowia i życia.
- Człowiek, który podczas wypadku dzięki pasom zostanie w samochodzie ma pięciokrotnie większe szanse na przeżycie, niż ten, którego olbrzymia siła wyrzuci z samochodu.
- Zapięte pasy zmniejszają o połowę prawdopodobieństwo obrażeń głowy i klatki piersiowej, a więc redukują prawdopodobieństwo trwałego kalectwa." (źródło)
dla ciekawych polecam symulację http://pasazfin.wp.pl/id,428,allianz.html
ABSOLUTNE NIE przejazdom bez fotelików i zapiętych pasów
ps. i przewożeniu czegokolwiek na półce z tyłu (może poza jakimiś ubraniami czy czymś w tym stylu) zasada bezwładności działa także na takie rzeczy
Ostatnio edytowane przez maagduusiiaa ; 07-11-2009 o 02:21
Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:
- Tygrysku...!
- Co Prosiaczku?
- NIC - odparł Prosiaczek biorąc Tygryska za łapkę - chciałem się tylko upewnić czy jesteś...
Sz. 2008 E. 2010 Lu.2017
wiecie co? miałam nie pisac o tym, ale post va sprawił, że zmieniłam zdanie.
moja znajoma jechała z córką, 2-letnią na tylnym siedzeniu. z przodu wujek i kuzyn. jechali za szybko. wpadli w poslizg. córeczka była w foteliku, ale matka widząc że uderzą w drzewo, sobą nakryła córkę.
i uderzyli.
nikomu nic się nie stało,
tylko matka zginęła z powodu zmiażdżonych narządów wewnętrznych
własnie minął rok..
do dzisiaj myslę że gdyby była przypieta pasami, mała Ola miałaby mamę (*)
Nie tak.
Nie teraz.
Nie w ten sposób.
Pojawia się zbyt wcześnie i zbyt nieoczekiwanie.
To, co nieuchronne
Jest potwornie przedwczesne.
Powinno przyjść dopiero później.
Jutro. Za rok. Za sto lat.
[Gerhard Zwerenz]
ZAWSZE w foteliku.
bo fotelik to nie nosidełko, które wpina się w wózek, ale fotelik, który przypina się w samochodzie.
Ludzie chyba o tym nie wiedzą.
Wielokrotnie widuję dzieci w fotelikach trzymane na kolanach zamiast przypięte pasami.
Raz mieliśmy stłuczkę. Staliśmy na czerwonym i babka wjechała nam w tył (a hamowała, bo zauważyła światła w ostatniej chwili, więc nie jechała szybko). Młody w britaxie tyłem do kierunku jazdy. Szarpnęło ostro, ale pasy nam zadziałały. Po tym zdarzeniu wiem,że będę woziła go w fotelikiem tyłem do kierunku jazdy. Miał wtedy chyba ok. 8-10 mies.Strach pomyśleć co by było gdyby...
Może to i nie wychowawcze ale na swojej komórce mam kilka piosenek fasolek i kołysanek Umer, daje do rączki i po chwili spokój. Na codzień nie daję komórki i to jest nielada gratka dla niej. Czasami, gdy zawodzi wszystko inne po prostu zatrzymujemy się, bierzemy małą na zmęczenie intensywaną zabawą i po pierwszym potarciu oczek do cyca, od mamy do fotelika; ale to na dłuższych trasach. Ale nie ukrywam, nie raz rezygnowałam z jazdy autem bo był protest.
Co do jazdy bez fotelika NIGDY PRZENIGDY - jeżeli chodzi o bezpieczeństwo dziecka to jest to czasami jedyna rzecz jaką moge zrobić, nie mam wpływu na warunki, na to jak jeździ kierowca ( chyba, że ja kieruję) na to jak jeżdzą inni i choćby ze swojego samolubnego pczucia robię to co mogę, żeby potem sobie nie robić wyrzutów.