Ja się też chciałam pochwalić... A właściwie nie tyle się, co Kocię, bo to na jej cześć ten wątek powinien być. Otóż na początku mojej chustowej przygody dostałam od znajomej misjonarki materiał prosto z afryki, którego tamtejsze kobiety używają ponoć wg codziennych potrzeb: jako chusty, albo jako spódnicy... Niestety ja ise w niego omotac nie potrafiłam i leżał u mnie bezużytecznie do dnia, kiedy podesłałam go Kocikoci, żeby mi z niego wyczarowała kółkową.
Materiał wyglądał tak:
Oto efekt:
Chusta jest bajecznie kolorowa i ma niezwykle lekki materiał. Nosi się w niej cudnie.
W tym miejscu dziękuję Agnieszce, ze podjęła się zagospodarowania tego materiału i uszyła nam piękną chustę
Z uwagi na to, że to nasze pierwsze przytulanie w kółkowej, poproszę również o sugestie co do wiązania, bo nie wiem, czy dobrze się omotaliśmy.