Proszę, rozwiejcie moje wątpliwości - mam 1.75 wzrostu i jak idę to klekocą kości, a żeby czuć się dobrze gdy wrzucę młodego na plecy, wszystkie pasy muszę mieć podociągane maksymalnie - tzn. "bardziej się już fabrycznie nie da dociągnąć, bo nie ma czego".
To normalne? gdy nie podociągam tak że mi oczy wychodzą na wierzch, mam wrażenie że młode mi "pływa" na plecach i odstaje.
Na zdjęciach rodziców w manduce pasy są "na luziku", a ja za dodatkowe kilka cm do dociągnięcia bym się nie obraziła
Co mają powiedzieć niższe osoby?
No i pupa małego nie chce do końca wpaść w nosidło - zazwyczaj wisi pod nim pofałdowany worek. Potrząsam dzieciem przy wkładaniu, podskakuję i staram się mieć luźne pasy przy zakładaniu, co by dobrze ułożyć młode.
Macie jakiś patent na usadowienie pupy jak należy?