Anntenka, to rzeczywiście współczuję.
Iwka, naprawdę próbowałam do tego podchodzić w ten sposób, ale na dłuższą metę nie potrafię, bo przez te wszystkie komentarze chyba próbuje mi udowodnić, że ja świadomie i celowo robię krzywdę własnemu dziecku. Zdaję sobie sprawę, że na ona pewnie też chce dobrze, ale nie potrafi się pogodzić z innym niż swoje podejściem do życia.
A, ostatnio mój mąż dowiedział się, że MUSIAŁ wyjechać do pracy do Niemiec, bo musi spłacać MOJE kredyty
Nieważne, że rozwija się w SWOIM zawodzie, że sam tego chciał. Chyba ma żal do mnie, że to ja męża na to namówiłam...
Ja naprawdę ją lubiłam, cenię ją, ale przestałam rozumieć...
I tak sobie myślę, że człowiek wcale nie chce peanów na cześć tego co robi, ale czasem minimum akceptacji zrobiło by dobrze. Bo czasem naprawdę zaczynam myśleć, że ze mną coś nie jest tak.
Moja mama jest zupełnie inna, nawet jeśli coś na początku jest dla niej nieznane i nie wie czy dobre czy złe, to można jej to wytłumaczyć, opowiedzieć czemu tak a nie inaczej, można się porozumieć a nawet jeśli nie jest do końca przekonana, to się nie wtrąca. A tu ściana.
A w ogóle, to przez to, że mogłam z Wami pogadać to mi już trochę lżej na duszy, nie mam już taki bardzo bojowego nastroju i spróbuję to wszystko wziąć na klatę.