na niemowlaku w kolejnej "wychowawczej " dyskusji o macierzynstwie jako poswieceniu lub nie, znowu wychodzi cos co nie zdumiewa i zarazem zasmuca.
totalna nieobecnosc ojcow! i nie chodzi mi o ojcow piszacych na forum - pojawia sie jeden przerazony synem z autyzmem... ten poleca psa zamiast dziecka - bez komentarza...
w relacjach tych wszystkich matek nie ma ojcow! czy oni caly dzien sa w pracy? nie maja zadnego kontaktu z dzieckiem? nie usypiaja?, nie bawia? nie nosza? nie karmia butla?
mysle, ze jest tez tendencja w kobietach do niedopuszczania nikogo do dziecka, pamietam jak sama tak przez chwile mialam - Lukasz mial zdjecia przez miesiac i Hele ( miala wtedy 2 mc) tylko kapal wieczorem. a jak skonczyl prace to ja zauwazylam w sobie taki strach jak sie nia zajmowal, strach i zlosc, ze on to robi inaczej, niezdarnie, nie tak jak ja. no i sie czasami o to klocilismy az wreszcie porozmawialismy i zrozumialam, ze dziec nie z porcelany, ze tata tak samo dobry jest jak mama. odpuscilam, "dopuscilam" i mamy w domu rownosc - macie i tacierzynstwo!
a jak jest u was?