Nie wytrzymałam i wyciągnęłam dziś chustę
po małym wypadku,który miałam w zeszły poniedziałek,moja rączka była trochę niesprawna(zwichnięta w dwóch miejscach) i nie mogłam nosic
a dziś na sama myśl o kolejnym wózkowym dniu szlag mnie trafił
nie dość,że ulice porozkopywane to jeszcze dziecko marudne(stęsknione za chustą i noszeniem) i dużo spraw do załatwienia,rano zakupy w Stolicy,później klubowe spotkanie a po południu wizyta w lecznicy z całym psim stadem.
Wyciągnęłam,zamotałam i poczułam się jak debiutantka
i nadrobiłyśmy półtora tygodnie nie noszenia,Patiszon nie chciał wyjść z chusty
pozdrawiam radośnie![]()