Przez naszą Nati mamy na sumieniu zdrowie pewnej starszej pani. A było to tak:
Idę rano z małą zamotaną w 2X do żłobka, a z naprzeciwka jedzie starsza pani w mocherowym berecie, na rozklekotanym składaku i najpierw ze zdziwieniem, a potem z coraz większą niechęcią patrzy na moją Zuzę w chuście. (takie to potrafią patrzeć mniej więcej tak ). Kiedy nas mijała nieodrywając wzroku wymamrotała "biedne dziecko" Poczym przyje***a w znak drogowy. Oczywiście pomogłam jej wstać i okazało się, że chyba ma złamaną rękę. Nawet wzroku na mnie nie podniosła. Na szczęście w tym czasie ulicą przejeżdżał samochdem jej sąsiad i się nią zaopiekował.
Pytanie: Czy mi powinno być jej żal?