Witam serdecznie drogie forumowiczki i forumowiczów .
Jestem nową "prawie" chustomamą, w oczekiwaniu na perłową Nati. Synek ma prawie 5 miesięcy, ponad 7 kg, mnie plecy już prawie odpadły od noszenia go na spacerach, bo generalnie wytrzymuje tylko drzemkę,a potem ryk i do góry, listki na drzewach najlepiej zrywać albo na kolanach w kanjpie siedzieć, pod warunkiem, że dużo ludzi jest .
Jak młody miał 2 miesiące dostałam od koleżanki rapalu, ale nie sprawdziła się. Nie umiałam kompletnie jej zawiązać, za krótka bo ledwo węzeł robiłam, młody wystraszony i ja razem z nim. Teraz pełna napięcia czekam na Nati i jestem ciekawa czy dam radę... zawiązać, nosić, namówić Pimpka . Wcześniej mi lekarz i fizjoterapeutka zabronili chustować, bo mieliśmy małą asymetrię, ale ponoć wszystko juz ok i możemy działać. Mam dość chodzenia z wózkiem w jednej ręce i dzieckiem w drugiej i tych spojrzeń innych szanownych mam, których dzieci wylegują się w wózkach oglądając przywieszone do nich kolejne grające zabawki... podczas gdy Pimpek prawie od razu po przebudzeniu albo przed płacz... i to dość agresywny, bo już świadomy . A ja jego płaczu tolerować nie będę, toteż targam te 7 kilo po całym parku/mieście, przysiadamy w końcy gdzieś się czegoś napić i tak sie robi knajpiane dziecko... . Poszłabym do zoo, na 3godzinny spacer, tak lubię chodzić i pokazywać dziecku świat, stąd pomysł chusty.
Tylko czy to nie za późno? Czy dam radę namówić jeszcze młodego do chustowania? Jak myślicie?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i do zobacznia w kolejnych postach