ostatnio wpadłam w wir mei tai-ów różnych i innych miękkich nosideł...odkryłam, że panuje tu jeszcze większa różnorodność niż w chustach. przede wszystkim pociąga mnie niesamowita kreatywność szyjących miło patrzeć jak doskonalą swój warsztat. zachwycają połączenia materiałów, kolorów...
nie tak dawno odkryłam mało znane i cenione u nas onbuhimo. cóż to jest? onbuhimo jest bardzo podobne do mt: ma panel, do kórego doszyty jest górny pas. u dołu panel z każdej strony zakończony jest kółkami przez które przekłada się pas górny- widać to na fotkach.
moje onbuh uszyte jest z leo natur storchenwiege, pasy ma z fajnego brązowego sztruksu. leo to świetna chusta, także onbuh dopasowuje się idealnie. moim zdaniem w onbuh o wiele łatwiej osiągnąć można "żabkę" niż w mt, nie mówiąc o nosidłach ergonomicznych. po zawiązniu pod pupą niejako samoistnie tworzy się kieszonka.
jest wiele osób, które próbowały się dogadać z onbuhimo i jednak nie dały rady.
moim zdnaiem cała tajemnica tkwi w tym, aby wiązać wysoko no i musi być dobrana wielkość panela, aby kółka po dociągnięciu nie wylądowały na biuście, bo będą boleśnie uciskały.
mnie nosi się bardzo wygodnie.
a tu w akcji:
pasy przewleczone przez kółka
zawiązane na sposób tybetański
tak wygląda to z boku- przepraszam za scenerię z suszarkami :
i efekt końcowy: