Dziś był nasz pierwszy dzień w żłobku. Ja oczywiście panika, w nocy nie spałam, łzy w oczach itp. a moja córka na luzaka, zjadła mleko z BUTELKI! (8 miesięcy jej życia próbowałam jej dać butelkę i nic, a w żłobku odrazu pociągneła), walneła kupę a jak ją odbierełam, to uśmiechnięta zaraz po swojemu zaczeła mi opowiadać. No ale ja nie o tym.
Oczywiście do żłobka poszłyśmy zamotane, no i pani dyrektor wypytywała.
Standardowo: a czy kręgosłup nie boli, a czy nie ciężko, a skąd, a jak itp.
Mówi, że myśla, że skoro mała tak nauczona w tych "supłach" się nosić, to że nie będzie chciała sama siedzieć, a ona taka samodzielna i grzeczna i ble, ble. Najbardziej to mi się spodobały te "supły"