U nas też wózek się przydaje. Wyjeździł się nim starszy, służył jako łóżeczko w czasie całonocnych podróży pociągiem w góry, Młody sypiał w nim na spacerach (był czas, że tylko takie drzemki nam się udawały a w domu za nic).
Maciuś za bardzo w wózku leżeć nie lubi, taki chuścioch się z niego zrobił
Tylko, że duży jest i czasem ciężko. Zabieram wózek na spacer i najczęściej wygląda to tak, że synek w chuście a ja pcham wózek wypełniony zakupami - wolę jednak tak niż 9,5 kg dziecka z przodu a na plecach zakupy. Poza tym przydaje się kiedy trzeba Małego przewinąć. No i w upały, kiedy bardzo krzyczał w wózku, szukałam cienia, tam go motałam, dreptałam aż usnął, przekładałam do wózka i dopiero wynurzałam się z cienia i szłam dalej.
Ale kiedy mam pojechać gdzieś sama (czyt. bez męża) komunikacją miejską, to tylko chusta.