W sklepie z artykułami dla dzieci spotkałam panią, która coś przez telefon zamawiała. Słuchałam, słuchałam i oczy mi się robiły coraz większe. Pani szukała szelek. "Takich no szelek, samych szelek - bez tej osłonki, bo takich nie może znaleźć. Żeby mogła sobie siedzieć i patrzeć do przodu. No bo te z osłonkami, to jest wszędzie napisane że do 13 kilo, a moja ma już 11, więc zaraz będzie za małe"
Nie wtrącałam się, bo nie byłam pewna, o co chodzi, może o szelki do przypinania w wózku? (tylko jaka osłonka i jakie 13 kg?) Dopiero jak pani oddała telefon panu sprzedawcy i podziękowawszy wyszła, ośmieliłam się zapytać tegoż pana, co tamta pani zamawiała. Nie myliłam się - pani szukała szelek do noszenia dziecka z przodu i przodem do świata. Jezus Maria.
Żałowałam, że nie zdążyłam się przebrać w kółkową zanim wyszła... (jak zwykle z wózkiem byliśmy) ale cóż, nie wiadomo, czy to by jej coś powiedziało.