Jesteśmy po pierwszym dniu z Fidellą. Pierwsze wrażenie takie, że to jednak nie jest chusta, drugie, że i tak jest o niebo lepiej niż w Tuli. Tata w miarę ogarnia Z rzeczy, które mnie denerwują:
-wiązanie się dość mocno luzuje, ale to pewnie kwestia samej chusty, a nie nosidła. Moja chusta jest po prostu dużo bardziej czepliwa i tu zaskoczyła mnie śliskość
-pasy naramienne zachodzą małej na buzię i ograniczają widoczność, widziałam że np. storchenwiege ma specjalne opaski, żeby temu zapobiec. Mówiąc szczerze, to od razu zaczęłam rozważać obcięcie końców pasów (mamy oboje spory zapas) i uszycie takich opasek, jeśli zdecydujemy się kupić to nosidło.
-na brzuchu już dość fajnie udaje mi się zamontować całość, ale jak wiążę na plecach, to mam wrażenie, że młoda jest zdecydowanie za nisko i ma jeszcze gorszą widoczność niż z przodu. Z plecakiem prostym w chuście nie mam takiego problemu. Nie mam teraz jak zrobić zdjęcia, ale wygląda to mniej więcej tak http://www.stokkids.home.pl/allegro/...s/mei_tai6.jpg. Tak może być? Tak ma być? Jest jakiś patent by dziecko było wyżej? Jutro popróbuję jeszcze z zawiązaniem pasa biodrowego wyżej i mocnym podciągnięciem pasów ramiennych. Dodam jeszcze, że pasy ramienne prowadzę zawsze pod nóżkami.

Mam też jeszcze wątpliwość związaną z położeniem rączek dziecka. W chuście oczywiście zgięte, niedaleko buzi. Tutaj jak młoda zasnęła to poleciały na dół wzdłuż ciała. Nie wyglądało, żeby jej to przeszkadzało, ale jak tak na nią patrzyłam, to zastanawiałam się, czy na pewno jest jej wygodnie. Nawet jej spróbowałam te rączki ułożyć podobnie do tego jak w chuście, ale po chwili spadły. Może tak być?